...Miłość....
Plaża, piach przelatuje mi przez palce.
Siedzę i spoglądam w dal na ocean.
Lekki wiosenny wietrzyk muska moje
policzki.
Nieśmiały uśmiech pojawia się na mojej
twarzy
Niedostrzegalny błysk w oczch ukazuje
jak bardzo jest mi przyjemnie.
Ktoś podchodzi cicho, bez słowa
siada obok mnie.
Zastanawiam się kto to może być,
ale ogarnia mnie strach, nie mam odwagi,
aby się odwrócić.
Wstaje i uciekam,
biegną potykając się co chwilę.
Włosy rozsypują mi się na ramiona
i skręcają pod wpływem chłodnych kropli
wody.
Upadam. Leże w płytkiej wodzie, czekam.
Podchodzi, przyjaźnie podaje mi rękę.
Pomaga mi wstać.
To miłość.
Szepce mi cicho do ucha:
Ode mnie nie można uciec,
przede mną nie można się schować...
Wierze jej, już nie uciekam.
Odważnie idę obok niej...
Komentarze (1)
Bardzo podoba mi się Twój wiersz, napisany jest w
ciekawej formie... Oskar powinien być zadowolony! ;)