...Drzwi....
Drzwi duże, drewniane z mosiężną
kołatką,
podchodzę, otwieram, wychodze,
marze...
A może śnię?
Patrze, korytarz pustką ziejący,
czuję strach,
czuję jak zimne krople spływają mi po
twarzy.
Łzy.
Czy to moje? A kogoż by innego?
Pytam sama siebie. To przez korytarz.
Puste, ciemne ściany
z grymasem na twarzy,
z przymkniętymi oczami,
wyciągają po mnie ręce...
Uciekam.
Okno, podbiegam, otwieram
chcę skoczyć, skoczę...
chcę latać, polecę...
Ktoś idzie.
Biegnę, mijam kolejne korytarze.
Słyszę kroki, powolne, dudniące,
czy to moja wyobraźnia?
To korytarz...
Cień, już go widzę...zbliża się,
podchodzi.
Odwracam się, ściana, pusta, biała...
Czuję jak serce wyrywa mi się z piersi,
wstrzymuje oddech,
czekam...
są!!
otwieram drzwi i już jestem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.