Miłość...
Dla mojego
Krzyżuje ręce w niewinnym geście,
Ty z oczu iskrami sypiesz.
Przypomniałeś sobie o mnie wreszcie,
Wzrokiem złym na mnie łypiesz.
Znów czuję gniew twój,
Znów zawiniłam.
I cóż ja teraz mogę?
Czynami swymi ciebie zraniłam,
W sercu czuję już trwogę.
Zaraz! Chwileczkę!
Nie mydl mi oczu!
Jaka w tym moja jest wina?
Nie powiedziałam, nie oszukałam,
Zdradzić... też nie zdradziłam!
Wybuchasz nagle,
Bluzgi, obelgi
Spadają na moje ciało..
Język- Twój oręż
Jest tak potężny,
Zadajesz ciosy nim śmiało.
Gdy już ochłoniesz
Pójdziesz, zostawisz
A ja tak leżeć będę
I w mojej głowie pytanie prawić:
,,Czy kiedyś szczęście zdobędę?"
Wstaję pomału,
Ciału nic nie jest,
Lecz serce.. rana przy ranie.
Trudno jest jemu odeprzeć atak
Nie wiedząc co potem się stanie..
Miłość mi znana,
Lecz jakże boli,
Ty mi jej nie pokażesz..
Więc szukam serca, które ukoi
I zasklepi me rany...
kochanego...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.