Miłość jak dziecko...
...dla wszystkich "rodziców" ;)...
Z miłością jest jak z dzieckiem,
które wciąż trzeba doglądać,
wychowywać, dbać o nie…
Gdy się narodzi,
nie potrafi mówić,
jest tak czysta, niewinna,
nieskalana…
Później zaczyna
mówić we własnym języku,
staje się żywa, dynamiczna,
radosna…
Następnie,
gdy świat zaczyna ją rozumieć,
wydaje się być
prosta, bezpośrednia, dziecięco
naiwna…
A kiedy zaczyna
myśleć po swojemu,
sypie się lawina problemów:
nie chce słuchać opiekunów,
robi im na złość,
gmatwa najprostsze sprawy…
Gdy skończy dojrzewać,
robi się przemądrzała,
wszechwiedząca, pozornie
samodzielna…
Dopiero później dostrzega
błędy młodości,
stara się je naprawić, zatuszować…
W kwiecie wieku
pomyłki są rzadsze,
ponieważ pełno w niej rozwagi,
spokoju…
I niestety,
gdy tyle już przetrwała,
gdy tyle się nauczyła,
gdy potrafi być niemalże idealna,
umiera….
Zostają po niej tylko
wspomnienia, zdjęcia
i przerażająca pustka w sercu…
...tych szczęśliwych, i tych mniej szczęśliwych, tych z wyboru i tych przez przypadek... ;)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.