Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Miłość jako wada serca

Poczułem w sercu piekący ból,
Dziwny stan ducha-jakby nie mój.
Udałem się z tym do mechanika
I mówię mu wprost: Dostałem bzika.

Może sprężyna nie wytrzymała?
Coś pękło, puknęło, akcja się zatrzymała.
Coś zaskrzypiało, chrupnęło, się zatarło
I co dzień tak na mnie parło i parło.

Mechanik zlustrował spojrzeniem, obejrzał,
Otworzył maskę, machinę przejrzał,
Przykręcił, wyregulował
I taką mowę mi proklamował:

Pan zdrów jak byk.
Serducho działa jak bum cyk cyk.
Ja nie pomogę panie kochany.
Trza do lekarza iść leczyć rany.

Lekarz rzeczowo zaczął rozmowę
I po minucie złapał się za głowę.
Rzecze: To nic nowego.
Pan ma to wszystko już od małego.

Jak to, się pytam, panie doktorze?
Zaraz to wszystko panu wyłożę.
Pan jesteś chory na miłość, psze pana.
To jest nieuleczalna szaleństwa odmiana.

W każdym człowieku tkwi taka siła.
Gdy pana uwiodła kobieta miła,
W mig się zaczęły pańskie objawy:
Chmurobujanie, umysłu wyprawy.

Pański ból serca-nic szczególnego.
Pan nieszczęśliwy-to wszystko z tego.
Panie doktorze, pan jest genialny!
Czy da się wyleczyć ten stan zapalny?

Operacyjnie lub pigułkami?
Masażem albo ziołami?
Kąpiele, biegi, w łóżku leżenie?
A może głodówka i zagłodzenie?

Ja panu współczuję, pan doktor rzecze,
Na to lekarstwa nie ma na świecie,
Bo choroba to jak świat stara
I medycyna długo się już nią para.

Więc co mam zrobić?
Najlepiej by było we dwoje pożyć.
Ja panu przepiszę medykamenty pewne
Żeby pan przeżył te dni kolejne.

Otóż:dziesięć gram słońca codziennie rano
Zapite sokiem ze świeżych kasztanów.
Sałatka z radości, nadziei i wiary,
Gdy się zapalą gwiezdne flary.

Rozmowy z księżycem w noce pogodne,
A z wiatrem w dni dżdżyste i chłodne.
Cóż mogę powiedzieć jeszcze?
Niech pan uważa na jesienne deszcze.

Panie doktorze, czy to pomoże?
Czy ja przeżyję? Mój Boże!
Lista przypadków jest długa i szeroka.
Nieraz z żył pacjentów lała się posoka.

Niech będzie pan myśli dobrej.
Życzę powodzenia i nocy upojnej.
Wyszedłem na ulicę z moim problemem.
Krzyczałem, płakałem i się upiłem.

Od tamtej pory wada nieleczona
Nachodzi mnie czasem wcale nieproszona.

autor

Nemo

Dodano: 2006-11-03 22:12:44
Ten wiersz przeczytano 522 razy
Oddanych głosów: 7
Rodzaj Rymowany Klimat Obojętny Tematyka Miłość
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (1)

Totalny Totalny

Dear Watson, ja Cię pierdzielę. Mocny ten wiersz.
Zaiste, masz talent, ten wiersz jest tego wybitnym
dowodem. Wiesz, że nie lubię czytać wierszy, ale ten
przeczytałem z przyjemnością, a to już o czymś
świadczy. TWórz nadal. Partia jest z Ciebie dumna!

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »