Miłość to jedyne wyjście / PROZA
... gdy przeczytałam wiersz "oraz, że cię nie opuszczę"... - autor - nieta
O tej, co kochała męża wiedziano niewiele -
tyle tylko, że wyszła za niego, gdy miała
16 lat – z musu. Nie pokończyła szkół – co
rok prorok i tak wyszło. Do pracy nie
poszła, bo dzieciakami ktoś musiał się
zająć. Na chleb zarabiał chłop, to i nie
dziw, że wracał po robocie zmęczony i zły,
i miał prawo do obiadu, spokoju, obsłużenia
przez babę, która nic nie robi, w chałupie
siedzi i się nudzi. Musiał odreagowywać,
więc butelki w barku stać musiały. Sięgał
po kielicha, gdy dzieciaki zbyt głośno
krzyczały podczas zabawy, a leniwa kobieta
nie umiała nad tym zapanować. Do niczego
się nie nadawała. Zupy były słone, kotlety
suche i twarde jak cholewy, bo „suka” tylko
seriale oglądała! I pieniądze musiał
trzymać w garści, żeby nie roztrwoniła, bo
głowy nie miała do oszczędzania i jak szła
po chleb, to z zabawkami dla dzieci
wracała.
W nocy też zmęczona, bo pewnie śnił się jej
książę z bajki, albo puszczała się z jakimś
gachem, a własny mąż śmierdział jej wódką.
Własny mąż jej śmierdział!
No to musiał uczyć rozumu. Żeby do łba
wbić, że jest potworem, który się na żonę i
na matkę nie nadaje. Bo po polsku nie można
jej wytłumaczyć, że żre za jego pieniądze,
że żeruje na nim jak pasożyt, a nawet
wdzięczności nie umie okazać.
Do matki raz zadzwoniła – na skargę.
Nakłamała, że połamał na niej taboret, że
ma siniaki, że głowę jej rozbił. A przecież
chciał dobrze. Chciał normalnego domu i
normalnej żony. Tłumaczył, ale nie
docierało do mózgownicy. To jej wina, że
doprowadza go do szału. Prowokuje. Żaden
chłop by z taką pokraką nie wytrzymał. A
potem skarży się. Zaczął brać bilingi z
telekomunikacji i zakazał dzwonienia.
Zakazał kontaktów z matką, z sąsiadkami, bo
im kłamała, a one jej głupoty kładły w
głowę - żeby go rzuciła. Albo żeby do
prokuratora poszła, ale najpierw na
obdukcję. Wybił jej z głowy i obdukcję, i
sąsiadki, i jej matkę – taką samą wariatkę
jak ona.
Nie wiedziano, że ta, co kochała męża,
chciała go rzucić i uciec. Ale jak z piątką
dzieci? Dokąd? Matka mieszkała w jednym
pokoju – bez kuchni. Pokój przedzielała
zasłona z ceraty, wytyczając miejsce na
kuchenkę gazową i kredens. Gdzie uciec?
Chciała zrobić obdukcję, gdy on – tym
taboretem. Poszła z dzieciakami na
pogotowie, a tam jej powiedzieli, że musi
sto złotych zapłacić. A ona miała dwa złote
reszty z zakupów, o którą i tak mąż po
pracy się upomni – sprawdzi paragon i każe
oddać, bo jego. Powiedzieli, żeby poszła do
opieki społecznej, że na rogu Wesołej i
Radosnej są prawnicy społeczni, to może tam
za darmo zasięgnąć porady. Poszła. Gruby
mecenas patrzył jak trzęsą się jej ręce,
więc poradził, aby zaczęła leczyć nerwicę.
I najlepiej, żeby się pogodzili, żeby udała
się z mężem do proboszcza, to może on ich
do zgody namówi.
Wróciła do domu, zakazała dzieciakom mówić
ojcu, gdzie byli. Bo ich też by na pewno
nauczył rozumu i wybił z łbów.
Do proboszcza poszła sama – w niedzielę –
zaraz po mszy. Załamał ręce, potem złożył i
kazał jej modlić się o to, by z pokorą
dźwigała krzyż, który ma naznaczony. I
modlić się za chłopa, za jego uzdrowienie z
alkoholizmu. Bo związek małżeński święty i
przysięgła, że "...aż do śmierci".
Raz sąsiedzi zadzwonili na policję – kiedy
tak bił, że nie dała rady nie krzyczeć –
wyła jak zwierzę. Przyjechali. Kazali się
pogodzić, dogadać. Przeprosił ją przy nich
i odjechali. A on sięgnął po butelkę. Ale
nie pomogło i musiał znowu odreagować - ten
wstyd, który mu zafundowała, bo darła się,
jakby rozum postradała. Taki wstyd!
Nauczyła się. Wbijała zęby we własną rękę,
kiedy wymierzał karę. Żeby nie było
wstydu.
Dowiedzieli się potem ludzie, że jego
spodnie miały podwójny kant, bo źle
prasowała. To na jej skórze nauczył ją jak
się prasuje. Wychylił kolejną flaszkę i z
nowym zapałem zaczął karać, bo chciała
dzwonić na pogotowie, że niby poparzenia,
że nie wytrzyma. Włączył żelazko, bo
potrzebowała korepetycji z prasowania.
Wzięła w dłonie i...
Przyjechała policja i zabrała tę, która
kochała męża.
Komentarze (90)
Cholernie... pikny świat...aż oczy bolą patrzeć.
Bardzo dobry tekst, Elu:)
Ależ gapa ze mnie. Nie zauważyłem górnej dedykacji.
Wybacz mój cwał po klawiaturze.
Zobacz sobie wiersz niety - "oraz, że cię nie
opuszczę" śpiewać koniecznie cienkim głosem".
Poruszacie obie bardzo ważny temat. Obie robicie to
nie szczędząc czytelnikowi drastycznych opisów. Ty to
robisz prozą - a ona wierszem.
Jurek
tytuł chyba mocno ironiczny...
dobitnie opisałaś całą prawdę i tylko prawdę, okrutną;
jest jeszcze inna grupa katów - wykształceni,
niepijący, znęcający się psychicznie i ekonomicznie
nad niepracującymi żonami i matkami, nawet chyba
większa sztuka udowodnić tę /zbrodnię/ w białych
rękawiczkach; pozdrawiam, Elu;)
tak ...takie dramaty rozgrywają się za ciemnymi
firankami okien i drzwi które są zamknięte ...
pozdrawiam :-)
Nie wytrzymała...
Nieto, owszem, takie teksty jak Twój wywołują burzę.
Mamy podobno pod tekstami skupiać się na formie, a nie
wieść dyskusje o tym, co... Wpisałam krótki komentarz,
który dotyczył jednego elementu zagadnienia, w dodatku
bardzo pobieżnie i powierzchownie.
Zawsze powtarzam, że "przeznaczenie rozstrzyga o
formie". Temat dotyczy dużej grupy społecznej.
Napisałam to - zaangażowane społecznie. Z
przeznaczeniem do czytania, bez owijania w bawełnę.
Tematy społeczne nie powinny być niedopowiedziane, bo
do kogo trafią? Do wąskiej grupy,a nie o to mi
chodziło. I tak, jak wskazują niektóre wpisy poniżej,
to i tak nie wszyscy pojęli w pełni, co autor miał na
myśli. Tu, wg mnie, trzeba mówić głośno i wyraźnie. W
tematach społecznych nie ma miejsca na subtelne
niedomówienia. Bo echo tylko te subtelności poniesie.
Poza tym, literatura faktu i publicystyka - w tym
temacie wg mnie jest środkiem stosownym...
Pozdrawiam i dziękuję za czytania, nieto, Tobie i
pozostałym.
witam. to miłe, że mój wiersz przyczynił się do
powstania pani tekstu. autora najbardziej cieszy taka
reakcja czytelnika, bądż kolegi/koleżanki po piórze.
to znaczy, że spełnił swoje zadanie, że gdzieś odbił
się echem, że został jak zadra za skórą. to
najważniejsze, nie punkt czy pozdrowienie, ale właśnie
żywa dyskusja pod tekstem jest odzwierciedleniem jego
mocy. odnośnie pani tekstu mam pewne zatrzeżenia, jest
w nim zbyt dużo dopowiedzeń, a nawet w prozie można
coś ukryć. suma sumartum jednak, tekst nie jest zły.
pozdrawiam autorkę.
anna grabowska
Znikąd ratunku, nawet Bóg zapomniał i jak tu żyć na
tym świecie?
Jest zbyt duże przyzwolenie na zło.
Dobro i prawda jest deptana. A co będzie dalej?
Pozdrawiam serdecznie.
WÓDA I PIWSKO to najlepsze lekarstwo na wszystko.
Coraz więcej reklam i coraz więcej punktów sprzedaży.
Przy każdym z nich grupa facetów plujących na lewo i
prawo i rzucających "mięsem"
Dobranoc Eluś:)**
Dobrej nocy, Dziewczyny - Mixi, Elena (poprawiłam).
Idę spać - czas.
BOŻE gruszela,gdzie Ty bywasz???Ja wiem,że takie
rzeczy miewaja miejsce, ale Ty je zebrałaś razem i
jest to STRASZNE...
PS.popraw,napisałaś "butekla" a chyba ma być
butelka-literówka
Dzisiaj czytałam opowiadanie , kobieta opisywała swój
3 letni rozwód. Sędzina gdy mąż stawił się na rozprawę
pijany, skwitowała, że tak bardzo przeżywa to, że żona
chce go zostawić , więc się biedaczek z żalu upił. A
gdy ona powiedziała, że bierze leki uspokajające to
musiała udowodnić przed komisją, że nie jest chora
psychicznie i da radę sprawować opiekę nad
małoletnimi, przeżycia spisane trzęsącą się
ręką.........ze strachu. Ale strach się bać
instytucji, które mają dopomóc, a uchowaj Boże od
takiej pomocy.......
Pozdrawiam, wiedząca.