O miłości transcendentnej ...
Siedzieliśmy na samym szczycie ,
Tej szklanej góry co odbijała srebrzystą
jasność księżyca ,
Tu gdzie nie dobiegało ludzkie przemijanie
i czas ,
A ludzkie zmienne i nie trwałe słowa były
jak czarny popiół ,
I niezauważone osiadały nam na twarzy ,
Więc siedzieliśmy ja i ty ,
Szukając w swoich oczach miłości ,
A ona wydała się nam tak bardzo
transcendentna ,
Te wszystkie obrazy zawieszone między
naszymi źrenicami ,
Biały ptak śmierci ,
Co kładzie swe skrzydła na ludzkich
szkieletach ,
Różany uśmiech dziecka ,
Co rodząc się pragnie dotknąć promieni
słońca ,
Księżycowy wzrok wędrowca ,
Co samotnie przemierza kryształowe
krajobrazy ,
Chwile dalekiej przyszłości ,
Lekki wiatr niosący tysiące uczuć naszej
imaginacji ,
I nasza miłość ,
Gdzieś ponad to wszystko ,
Wznosząca Się ponad obrazy wyobraźni ,
Skryta w purpurowych chmurach ,
W niebieskim sklepieniu ,
Przekraczająca prędkość świata ,
Lecz tak bardzo obecna w twych oczach ,
Oczach noszących obraz nieba ,
Transcendentnej miłości .
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.