miłosna bariera
nie do wiary a jednak ?
Idąc wieczorem po centrum miasta
całkiem samotnie , jakaś pusta kartka
przez ulice przeleciała
była taka całkiem podarta i puście
biała...
Poczułem dreszcze , od nóg do stóp
krok jesieni w przód głęboki
liść po liściu pojawia się tuż pod
bokiem
myślami byłem przy kobiecie złotowłosej
Do niedawna nie wierzyłem
będąc w zupełnie innej żyłem krainie
wystarczyła najkrótsza chwila uśmiechu
poniesiony w transie znowu poczułem smak
żywotu
Naprawdę coś mną wstrząsneło na twój
widok
widząc , czułem coś wewnętrznego ...
ukrytą na dnie serca dawną radość
uśmiechem swym całkowicie mnie
przebudziłaś
Nie pytam narazie dlaczego ...
na wodzy trzymam emocje.. ale ...
puszczają mi nerwy ...
bo wiem , że me serce już cie pragnie
Jak to się dzieje ....
niepojęta matko życia ...
daj mi wytrwałość i siłę
daj mi lek na miłość , magiczną
odporność
Nie znam słów tak pięknych by
stworzyć twój obraz w paru wersach
dech mi zapiera , serce klęka i ta
udręka
miłosna j....akże jest cudownie
I te tysiące pytań ....
czy dasz mi spróbować
czy przeżyję kolejną miłość ?
a może miłosny nieszczęsny zawód
Pewnie czeka mnie kolejna droga
bez znaków i kireunkowskazów
bez mapy i kompasu
szukać będę ciebie , twej cudnej twarzy
....
dla złotowłosej Kasi
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.