Mimozy sku
Mimozy
blask rozsiany po niebie
niezauważalny jak poranek
ledwo zaznaczone sylwetki
depczą po własnych cieniach
na lśniącym bruku rozproszyły się
bukiety żółtawych świateł
mrowisko ludzi
płyną jak szalupy tramwaje
nad dachami zasłona
równie szczelna co mgła
diabelskie gardło w milczeniu obserwuje
plac
przykościelny pustą ławeczkę pod ścianą
słowa przychodzą z trudem i zaraz milkną
coraz więcej milczenia
pamięć drzew jakby od blasku oślepła
deszcz rozmywa koleiny
maszkara przegląda się w czarnej szybie
zerwał się chłodny wieczorny wiatr
słyszy ulicę wśród wilgotnej
zieleni pozbawionej ludzkich oddechów
połowa latarni nie świeci
odgłos kroków odbija się od brudnych ścian
puszczają więzy sumienia poczucie
przyzwoitości
mleczna skóra gwiazd rozświetla mrok
Komentarze (5)
Ciemne rewiry, ale fascynują...
dziękuje za komentarze jest bardzo miło że
zaabsorbowałem wasza uwagę dziękuje za wgląd w tekst
..miłego dnia
Puszczają więzy poczucia przyzwoitości- to zastanawia
i każe pytać z jakiego powodu.
ciemna strona życia ale cóż przecież my sami
wybieramy swoje ścieżki i brniemy w nie dalej chyba
ta ciemność nas przyciąga :)
ciekawy, choć trochę mroczy, opis miasteczka