Minęły lata...
Kat już toporem głowę miał ścinać,
Chóry anielskie skończyły próby.
Kiedy podbiegła piękna dziewczyna,
I rzekła katu zaprzestań zguby.
Rzuciła chustkę białą na głowę,
Ciało wtuliła w mizerną postać.
Ręczę zebranym najszczerszym słowem,
On ukochanym moim ma zostać.
Ja go od śmierci strasznej uchronię,
Wezmę do domu, jako swojego.
Nie taki przecież musi być koniec,
Można doczekać końca innego.
Minęły może… rok…, lub dwa lata,
Miejsce podobne robi wrażenie.
Postać zmęczona mówi do kata,
Głowę swą złożyć chciałbym na pieniek.
Ścinaj, bo jeszcze ktoś uratuje,
Wolę oddzielić te części ciała.
Kobieta tylko mą wolność psuje,
Czyń swą powinność, aniołom chwała…
Komentarze (7)
Straszny smutek wieje z Twego wiersza,ale podoba mi
się.Pozdrawiam:)
aż tak mu dokuczyło niewieście towarzystwo?
biedaczek...
pozdrawiam:)
Niestety czasami tak bywa, ze wolnosc innym
odbieramy.. pozdrawiam
Dobry,ciekawy wiersz.
Historia przypomniała mi trochę Zbyszka z Bogdańca.
Pozdrawiam
Tadziu, literówka "wtuliła"
Wiersz rytmiczny i dobrze się czyta, natomiast treść
bardzo życiowa. Pozdrawiam:-)
Szybko ta "Danuśka" wykończyła swojego oblubieńca.
Ale tak w życiu bywa, że ludzie często zbyt pochopnie,
podejmują decyzję o byciu razem, a później męczą się
wzajemnie w takim związku i oskarżają partnera o jego
rozpad.
Refleksja zawsze aktualna:)
Pozdrawiam, w niedzielny, szary ranek:):):)