Młodzieńcza miłość - XXV i XXVI
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i życzę, samych pogodnych dni. Dziękuję też, za przemiłe komentarze i głosiki:)
Rozdział XXV
Długo zastanawiała się czy słusznie zrobi
zwalniając się z pracy, ale w podjęciu
decyzji pomógł jej Zenek, który w czasie
jej zatrudnienia przekonał się, że w domu
jest niezbędna. Wobec zaistniałej sytuacji
budżet oczywiście uległ znacznemu
pomniejszeniu, ale przynajmniej mogła mieć
wszystko pod kontrolą i to też miało swoją
wartość. Tak to już w życiu bywa, że do
dobrych rzeczy łatwo przywiązujemy się, ale
tracąc to i wracając do poprzedniej opcji,
to już znacznie ciężej. Są rzeczy ważne i
ważniejsze, dla których warto czasem coś
poświęcić – takie poniekąd, pyrrusowe
zwycięstwo. Od przeprowadzki minęło już
prawie dziesięć miesięcy i zbliżał się
koniec roku szkolnego, a wraz z nim
upragnione wakacje. Niestety sytuacja
finansowa nie pozwalała na jakiekolwiek
wyjazdy, poza wypadami do jednych czy też
drugich dziadków, a dla urozmaicenia zaś
jakieś kino, wycieczki do Zoo, czy też
Wesołego Miasteczka. Nie były to wielkie
atrakcje, ale tylko na takie na razie było
ich stać. Mała Ania, choć to już prawie
siedmioletnia panna, często chodziła bawić
się na podwórko z koleżanką z klasy, a
zarazem z tej samej klatki. Dominika, bo
tak miała na imię, zapraszała też Anię do
domu i tam bawiły się lalkami. Pewnego
dnia, kiedy to zrobiło się już dość późno a
Ania jeszcze nie wróciła od koleżanki, Ela
postanowiła po nią pójść. Kiedy zapukała,
drzwi otworzyła mama Dominiki i zaprosiła
na herbatę. Od słowa do słowa i rozmowa
potoczyła się w kierunku pracy. Elżbieta
zwierzyła się, że jest im trochę ciężko
jeśli chodzi o finanse, na co sąsiadka Ewa
(były już po imieniu) zareagowała dość
spontanicznie. Jednym słowem, zaproponowała
Eli pracę u nich w domu - taka doraźna
pomoc, w różnego rodzaju porządkach. Nic
lepszego, nie mogło jej się w tym momencie
przytrafić - z wielką przyjemnością,
przyjęła tę propozycję. Cieszyła się że
zarobi trochę grosza, a przy tym i na dom
będzie miała baczenie. Praca nie była
ciężka, a i Anię miała pod kontrolą.
Wszystko dobrze się układało do tego
stopnia, że nawet gotować nie musiała –
obie z Anusią miały zapewniony obiad na
miejscu, a dla Amelki i Zenka na wynos.
Rodziny bardzo się z sobą zaprzyjaźniły, a
zarobione przez Elę pieniążki, pomogły
załatać dziury w domowym budżecie. Szybko
mijały miesiące, a w wraz z nimi
nadchodziły Święta Bożego Narodzenia.
Niespodziewanie na Święta zapowiedziała się
babcia czyli teściowa Eli, która
postanowiła zostać aż do Nowego Roku.
Wszystkich to ucieszyło, bo z babcią zawsze
raźniej i weselej. Przyjechała w przeddzień
wigilii z bardzo wypchanymi torbami, w
których miała różnego rodzaju pyszności,
nie mówiąc już o gwiazdkowych prezentach.
Zanosiło się na wspaniałe Święta, a dzięki
małemu finansowemu zastrzykowi a także
wielkoduszności babci, nie trzeba już było
się zamartwiać że będą biedne. Co do Zenka
– nadal pił, aczkolwiek mniej i jedno
trzeba było mu przyznać – w Wigilię i
Święta, zawsze był trzeźwy. Co do
obietnicy, a raczej przysięgi którą złożył
żonie – słowa dotrzymywał.
Rozdział XXVI
Święta tego roku były bardzo udane, a i
Sylwester a także Nowy Rok, również nie
najgorszy. Wizyta babci wszystkim dobrze
zrobiła a i było z nią, znacznie weselej.
Mama Zenka nie należała do teściowych z
dowcipów, a dla swojej synowej była wręcz
jak matka i zawsze stawała po jej stronie.
Elżbieta często powtarzała, że gdyby Zenek
z charakteru był podobny do swojej mamy,
nie miałaby na co narzekać. Niestety wdał
się w ojca i tak jak on, miał pociąg do
alkoholu i kobiet. Ciężko żyć z kimś takim,
będąc samej abstynentką. Teściowa też
raczej stroniła od alkoholu, choć lubiła
sobie zapalić – ale była to jej sprawa.
Była też dobrą babcią, która nigdy nie
robiła różnic między wnuczkami, choć dla
Amelki była tylko babcią przyszywaną.
Uwielbiała sprawiać im niespodzianki, które
własnoręcznie wykonywała. Miała niezły dryg
do ręcznych robótek, typu szydełkowanie,
czy też robienie na drutach. Kiedy tylko
zmieniała się moda w tym właśnie zakresie,
ona już coś tam dziergała. Dziewczynki były
zaopatrzone w tzw. kominy, getry z
pomponikami, szaliki, rękawiczki, czapki i
Bóg jeden wie, co jeszcze. Nie musiały też
dzielić się babcią z innymi wnukami,
ponieważ Zenek był jedynakiem. Zbliżała się
wiosna, a wraz z nią marcowe urodziny
Zenka. Ela nie lubiła tego dnia, choć
takich dni w roku i w jego przypadku było
na prawdę sporo, a w zasadzie - jedne
wielkie urodziny. Minęły dwa miesiące.
Któregoś dnia kiedy to Zenek wrócił z pracy
(nawet trzeźwy) oznajmił, że mamę zabrało
pogotowie. Nic więcej na ten temat nie
wiedział poza tym, w którym jest szpitalu.
Ta wiadomość, wszystkich bardzo poruszyła.
W następny dzień rano Elżbieta postanowiła
pojechać do szpitala, aby odwiedzić
teściową i dowiedzieć się co się stało.
Ponieważ szpital znajdował się w innej
miejscowości, musiała pojechać tam
pociągiem a następnie przesiąść się w
autobus. Nim dotarła, było już prawie
południe. Najpierw odwiedziła mamę, a
następnie udała się do lekarza
prowadzącego, w celu konkretnych informacji
o stanie jej zdrowia. Nie było jeszcze
specjalistycznych badań, więc i
jednoznacznej diagnozy również nie
uzyskała. Jedyne co zdołała się dowiedzieć
i to właściwie od teściowej, że dostała
ataku kaszlu i podobno coś ma z krtanią.
Posiedziała z nią około godziny, poczekała
też na Zenka i razem już wrócili do domu.
Atmosfera była raczej dość specyficzna, bo
każdy z domowników martwił się o babcię.
Pobyt w szpitalu zapowiadał się raczej na
dłuższy, a i operacja nie była wykluczona.
Minęły trzy miesiące, a z badań które jej
zrobiono, wciąż jeszcze nic nie wynikało.
Po następnym miesiącu pobytu w szpitalu,
lekarze zdecydowali że bez operacji jednak
nie obejdzie się i wyznaczyli termin za
tydzień. Dniem operacji miała być sobota,
więc cała rodzinka była wolna od zajęć i
mogli bez problemu pojechać do szpitala.
Kiedy tam dotarli, babcia była już po
operacji ale jeszcze spała. Dowiedzieli się
od pielęgniarki, że lada chwila będą ją
wybudzać. Minęło około pół godziny kiedy
już doszła do siebie, ale i zbyt słaba żeby
z nimi rozmawiać. Postanowili jej nie
męczyć i wpaść dopiero nazajutrz. Zbliżały
się jej urodziny, ale niestety tym razem,
musiała je obchodzić w szpitalu. Ela
zaczęła kombinować co by można zrobić, żeby
jakoś umilić jej ten dzień, bez względu na
otoczenie w jakim się znajdowała.
Postanowiła kupić mały tort, jakieś lody i
kawę. Wtajemniczyła we wszystko Zenka i
miała nadzieję, że zaakceptuje jej plan.
Nie pomyliła się - Zenkowi spodobała się ta
propozycja, a nawet wzruszył się i
podziękował, za tak fajny pomysł. Ela
kupiła jeszcze piękne róże i skromny
prezent, ale o tym jej mąż i dziewczynki,
dowiedzieli się dopiero w szpitalu. Kiedy
już odwiedzili solenizantkę w jej
urodzinowe święto, była bardzo wzruszona -
nie spodziewała się też, całej rodzinki w
komplecie i na dodatek z super
niespodzianką. Lekarz prowadzący i
pielęgniarki, również złożyli babci
życzenia i wzięli udział w skromnej
uroczystości. Była tak szczęśliwa, że aż
popłakała się.
Komentarze (20)
Często bywa tak, że kiedy życie toczy się w miarę
dobrze, to w rodzinie pojawia się nagle jakaś choroba,
która odbiera jej radość i dezorganizuje życie. Isiu,
serdecznie pozdrawiam.
Bardzo ciekawie piszesz.Pozdrawiam.
Są rzeczy ważne i ważniejsze, dla których warto czasem
coś poświęcić- ten fragment przemawia do mnie :)
Pozdrawiam :)
poczytaj mi na dobranoc :)
samo życie w tej Twojej prozie
dzieje się tam oj dzieje
pozdrawiam Isiu :)
Fajnie proza zycia się toczy . W rodzinie Eli każdy
może liczyć na drugiego i w tym sens widzę .
Pozdrawiam :)
Owszem Zeniu, Asia też nie brzydkie ale jest skrótem
od Joanny, a ja jestem Irena (choć nie cierpię tego
imienia). Nie ma za co przepraszać, tylko proszę mi
się już nie mylić, ha, ha. Pozdrawiam cieplutko:)
Przepraszam Isiu ale Asia jest też niebrzydkie
Pozdrowienia
Dziękuję Ci Zeniu, za bardzo sympatyczny komentarz i
cieplutko pozdrawiam:)
Ps. Ja jestem Isia, nie Asia, ha, ha:)
Tak to zgrabnie napisane wszystko ze szczegółami aż
się chce czytać Czekamy na CD Asiu Pozdrowienia
serdeczne
Włodku i Motylku - pięknie dziękuję za sympatyczne
komentarze i cieplutko pozdrawiam:)
Bardzo przyjemne te dwa rozdziały.
W życiu już tak jest, że raz lepiej,
raz gorzej:)
Pozdrawiam
Babcię jakbym zaczynał kojarzyć z... +++
Pytał mnie ktoś czy czytam książki ja mu ze tylko
wiersze i okazało sie ze okłamałem bezwiednie
Dziękuję Broniu, Danusiu, Małgosiu, Marioluś, AMORKU i
Aniu, za miłe komentarze i serdecznie Was pozdrawiam,
życząc cudownego dnia:)
naprawdę z życia wzięte.