Modlitwa ateistki?

Modlitwa Ateistki....

Trwam bez nadzieii
otoczona bezkresem rozpaczy
nie wiem co robić
śmiać się ? nie potrafię
płakać wstydzę
Proszę o pomoc
Błagam o wsparcie
zabłądziłam jak ta mała owieczka
w lesie tego wszystkiego
w lesie niczego
pustka dookoła mnie pustaka
Nie potrafię rozdzielić chaosu
''Na początku był chaos..."
więc to jest mój początek końca
prosiłam o pomoc Zeusa daremnie ...
bluzniłam przecież to tylko mit
niestety mit...
Nieład bezwład
paraliż mojego sumienia
stoję na środku niczego
sama niemowa
pozbawiona wszystkiego
naga ...tak jak chciał twój syn
tylko brak mi brak mi
wiary nie mam jej
Odarta z tożsamości szukam odpowiedzi
szukam drogi do Ciebie
ośmielę sie mówić ''Ojcze nasz...ojcze mój..."
Boże pomóż mi Cię znalezć
chcę z Tobą rozmawiać
chce uwierzyć
uwierzyć że jesteś ale nie tam wysoko w niebie
lecz tu w moim sercu
tu gdzie leciał ten biały gołąb skalany
krwią niewiernej ...
Stojąc naga ...odziana w całą prawdę
wyciągam do Ciebie ręce
Nie chcę pocieszenia wybaczenia
Chce rozmowy prawdy wiary
wiary w Ciebie...
przepraszam za śmierć tego białego gołębia
mojego stróża
Chcę uwierzyć w to co teraz mówię
dopiero uczę się pokory
.............................

autor

Princeeeska

Napisany: 2007-09-13 Dodano: 2007-09-14 13:19:04

Ten wiersz przeczytano 678 razy

Oddanych głosów: 10

Rodzaj Bez rymów Klimat Melancholijny Tematyka Nadzieja

Aby zagłosować zaloguj się w serwisie