Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Modlitwa w Ciemności

Narodowi Kanaanu, Potomkom Izmaela Nieżyjącym już Bohaterom

Wieczna chwało i radości, duszy mojej utrapienie,
Tych bez serca się wlekących, zdążających w zagubienie.

Miła jesteś wieczna drogo, ranisz krzywdy, dręczysz bóle
W przeznaczeniu i radości cofasz słowa przypowieści.
Tych, bez których nie możemy dążyć wiecznie swych radości,
W słońca cieniu, gwiazdy oczu i miłości utrapieniu.

Wszyscy moi bracia słowa Was tak dawno niewidzianych,
Chciałem w stopy ucałować, aby nosić ból odwieczny.
Tysiąclecia ludzkich wspomnień oblec ciałem tak ucichłym.
Słowom ono nie pasuje niosąc drogą potępionych, radość ciszy i pokory.

W błogim żalu wielu źródeł skrupulatnie dni skupionych,
Dotknąć ręka czoła swego, ścisnąć włosy, czuć kolana –
Nie tak wiele do życzenia dla istoty. To odwieczna Prawem wiara.

Rozpacz wielka w mojej drodze, ciemność wszędzie,
pełnia wdzięku i wolności.
Z życia oddanego Tobie można podarować słońcu i wędrownym dzieciom.

Żal tak tęsknić, ukryć duszę, zdławić myśli i katuszę.
Z wilka w jagnię zmienić serce, dłonie, nogi i swe ręce.
Potem oddać duszę Jemu na uciechę mar skostniałych.
Wyrwać serce, szukać swego – czas, najgorszy czas,
Jak szybko ono krwawi męką gruchotane?
Ręka ciśnie się morderczo, mimo głowy wielkich chęci,
Dusza pęta rwie żelazne, zwija w rulon, wióry, iskry.
Potem ciało całe blednie, ogniem żywym głowa kona, wypełniona.

Pomsty krzyczy zbrodnia taka, gdy bez duszy ciało wołam.
A za duszą patrzę Ciebie, niczym cząstki takiej miary,
I nie widzę poza ludźmi Twoich oczu ani myśli.
Tylko ludzkie mary niosą ducha Twego pośród skały.
W górę, naprzód, w przepaść tonie – uwolnienie niemożliwe.
Ja bezradny, cóż Ja mogę – wesprzyj Panie moje ręce,
Stoję, jęczę głaszcząc skronie, z żalu oczy wiją wodę,
Ręka gładzi starą ranę, moje serce woła Ciebie,
Moje Rachel ukochane,
jestem Tobie jak Ty mi, moja miła, Ukochane.

Zło nam straszne wyrządzono, wzniecić trzeba wszelki ogień,
Nic na próżno nie uczyńmy, lecz czy tak po prostu można odejść i zapomnieć?
Tej, co chwały daj mi Panie nadszedł człowiek miłowany,
Jednak po cóż chwała dla mnie? Nędzy trzeba markotności.
Ja nie chciałem miriad sobie, sam wymogę własne kości.

Ojcze wierz mi, jakże mogłeś krzywdy zrządzić,
Głosu tego już nie słyszeć, gasić dźwięki rozpędzone,
Na Twą chwałę śpiewał pieśniarz, harfy rosły, struny wrzały.
Dusza wieczna wciąż wznosząca się nad nami zażądała swej ofiary…
I umknęła w zapomnieniu skrytych myśli o czymś jednym
Niedostępnym…
Wszystkim wiernym Sługą Pana.
Chciałem kwiat z Twego ogrodu ukołysać ramionami,
Moją Rachel przeźroczystą, tej, co słowa tak znamienne.
Minął wieczór, lata całe, krwią spoiły się jeziora.
Nie ma już tam Kannanu, nie ma tam już wielkich ludzi.
Wszystko inne co pamiętam budzi troskę i pokorę.

autor

Laiik

Dodano: 2006-02-28 18:31:49
Ten wiersz przeczytano 554 razy
Oddanych głosów: 8
Rodzaj Bez rymów Klimat Dramatyczny Tematyka Wiara
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (1)

leskie leskie

Od Izmaela (syna niewolnicy Abrachama - Hagar) wywodzą
się Arabowie a nie nieistniejące już narody Kanaanu.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »