Moim natchnieniem Ty
Dla tych co nie mogą zapomnieć o tym co ich łączyło z pewnymi osobami (ciągnęło do nich)
Ja oszalałam... zaintrygowana, natchniona
Twoją osobą
Nie mogę zapomnieć jednej pięknej
chwili,
a może było ich kilka?
Siedziałeś sam... pewnie myśląc o dniu
który miał nastąpić jutro
Widziałam jak zanurzasz się w otchłani bez
dna
Chciałam byc Twoim światłem,
Twą pomocną dłonią.
Podeszłam, choć mogłam tego nie robić.
Zapytałam, choć mogłam nie pytać.
Zostałam, choć mogłam odejść.
To co było potem zostało w moim sercu
I nigdy tego nie wyrzucę
Bo nie umiem.
Czy czuję coś do Ciebie? Czy w ogóle
czułam?
Czułam ciepło bijące od Ciebie,
Czułam mądrąść i blask
Czułam się jak uczeń, którego wciąż
pouczałeś.
Czułam się jak Twój cień,
A Ty mym odbiciem.
Kto powiedział, że teraz to wszystko uschło
i nigdy nie odżyje?
Nadal gdzieś siedzi samotnie w szarym kącie
ducha.
Budzi się co jakiś czas i daje o sobie
znać.
Wpadam w obłęd na samą myśl.
Nie kocham, szanuję,
I co najważniesze...
Pamietam
O Tobie...
Jak to jest? Że chce się zapomnieć, a to takie trudne..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.