Mój Helikon
To tu wieśniak pobożny
kapelusz z głowy zdejmuje
kłaniając sie zielarce
co po obejściu się snuje
Bo rano z liści tymianku
zielarka wieniec splata
susząc go przy kominie,
chowa w nim zapach lata
W południe drogą kamienną
kosturem się podpierając
wędruje stary dziadyga
gdy z domu go wypędzają
Wieczorem młody Semanycz
w piszczałkę drewnianą dmucha
zwołując stadko owiec
bo zbliża się nocna plucha
A nocą gwiazdy złociste,
księżyc jak bochen chleba
w okna moje pukają
więc czego więcej mi trzeba
To tu mam własny Helikon
a muzy szczodrze łaskawie
natchnienia mi użyczają
przy ciepłym kominku i kawie
I tutaj często uciekam
od zgiełku miasta i życia
by w tej maleńkiej wiosce
swoje wiersze móc pisać
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.