Mój Kaukaz
To trwa już trzy dni. . .
Przywiązany do skał Kaukazu,
patrzę jak z nią rozmawiasz.
I nagle jak Ethon przylatywał o poranku,
tak znów widzę was razem.
Sęp wyrywa mi wątrobę,
ile to jeszcze potrwa?
Kiedy jesteście obok siebie.
Wszystko się powtarza.
Ten sam ptasi dziób wbija się w moje
ciało.
Ta sama scena przed moimi oczami,
Znów widzę jak z nim rozmawiasz.
I znów moja wątroba, jest rozszarpana.
Nieprzerwane pasmo cierpień.
Jak Prometeusz zostałem,
Odtrącony, niechciany.
Z sępem który zawsze mi towarzyszy. . .
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.