Mój kochanek
Z Tobą budzę się co rano,
W oczy pierwszy mi spoglądasz.
I już trzymasz w swych ramionach,
Moje nagie, słabe ciało.
Tulisz teraz je do siebie
I uciskasz coraz mocniej.
Czuję... Przestań proszę!
Jak ciernie mnie oplatasz.
Dławię się łzami,
Krew cicho spływa.
Wiem, że z objęć nie wypuścisz,
Nie zostawisz
Nie odejdziesz.
Krok za krokiem będziesz ze mną.
Uciec już nie zdołam...
A wieczorem,
Gdy księżyc wyszepcze dobranoc.
Ty znów ułożysz się obok mnie.
Mój kochanek...
Ból się nazywa.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.