Mój koszmarny sen
Czy mieliście kiedyś sen, który się powtarzał? Czy budzieliście się z krzykiem w nocy? Czy myśleliście co zrobić aby koszmar nie powrócił?
Otwieram oczy,
Ciemność, cisza,
Ktoś za mną kroczy…
Dopadnie mnie dzisiaj…
Po omacku szukam wyjścia
W uszach dudnią kroki!
Nie ma z ciemności przejścia
W świat jasny i szeroki
Idę boso, po mokrej trawie,
Do małych drewnianych drzwi
Serce mi się z piersi rwie
Może uda się uciec mi?
Otwieram drzwi z drewna
Oślepia mnie błysk bolesny
Wchodzę przestraszona, nie pewna…
Ogarnia mnie ból bezkresny
Lecz już nie mogę przerwać
Stawiam ostrożne kroki na lodowej
podłodze
Nie mogę wzroku oderwać
Od tego, co jest na końcu, na tej drodze
Czarna skrzynia… trumna…
A w środku ktoś, kto ma moją twarz
Ta twarz taka zimna, próżna, dumna
Ten grymas! Nie! To nie moja twarz!
…a jednak
Wokół trumny ludzie, którzy mnie
kochają,
Lecz nie widza mnie, nie słyszą
Patrzą na mnie i mnie nie poznają
Proszę, odezwijcie się!…
Milczą…
Ten krzyk ciszy,
To on mnie zabił
On mnie zniszczył
Śmiertelnie zranił
Chcę krzyczeć, płakać, głośno zawodzić
Lecz nie mogę z siebie wydobyć dźwięku
I topię się we własnych łez powodzi
Lecz nikt nie słyszy mego żałosnego jęku
Otwieram zapłakane oczy,
W swoim ciepłym łóżku jestem
Obudziłam się w środku nocy
Przegnałam koszmar jednym gestem
Trzeba zrozumieć sny, wtedy przestają prześladować
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.