Mój motyl
kobiecie, dla której warto żyć...
Mój motyl skrzydła szeroko rozpostarł
jak sławny malarz barwami czarował,
tylko przez chwilę swe piękno odsłonił
zastygł bezwładnie i zmysły zniewolił
Choć ręce drżały i spłycił się oddech
podszedłem blisko, bezszelestnym
krokiem.
Na twarzy poczułem powiew młodości
a z jego ramion biło ufnością.
I znów rozłożył, w nich było szczęście
a potem jeszcze wciąż szerzej i szerzej.
Jak na palecie nieodkrytych pragnień
znowu poczułem pierwszych skrzypiec
granie.
Sfrunął wieczorem, poleciał za słońcem
zostawił zapach i skrył się za cieniem.
Poczekam za nim, za rok znów przyleci
by tak jak dzisiaj swe piękno rozniecić.
Komentarze (47)
Ładnie. Miłego dnia.
Oj, cudownie kaczorku. Pozdrawiam serdecznie paaa