Moja bardzo wielka wina
Wyszedłem z mroku, z nałogu poniżenia,
nie jestem czysty.Tylko chęci wiele, brudu
znacznie więcej.
Jednak wyszedłem, zrozumiałem, że nie tędy
droga,
trochę za póżno.Lecz żyję.Choć ledwo się
czołgam.
Tylko to jest tak trudne.Jak zawsze, gdy
wraca się do normalnego świata,
a tam nikt nie chce Ci pomóc, nikt nie poda
ręki, tylko czeka i obstawia.
Jak konie na wyścigach, uda się, lub
nie.
A ja sam nie dam sobie rady.Boję się!
Że światło, w które wkroczyłem oślepi mnie
zbyt,
i w panice, zamiast walczyć, spowrotem w
mrok ucieknę.Nie uda się nic.
Byłem w krainie nicości, przemijania, co
drogo kosztuje,
na własne życzenie.Zagubiony, oszukujący
samego siebie.
Po czasie, gdy na dnie lizałem rozgrzane od
złego kafelki,
postanowiłem wyjść, walczyc raz jeszcze o
siebie.
I teraz, choć udaje mi się, mój Anioł mnie
nie wspiera,
nie zasłużyłem.Moja wina, moja więc
męka.
I boję się, że bez tej jedynej miłości, gdy
nie ma tej właściwej,
bez której nikt może nie istnieć.Nie dam
rady, ciężaru nie udżwignę.
Boję się, że umrę, zanim umrze ciało.
Tylko Ty mnie możesz ocalić.Nie
zasłużyłem.Odmawiasz.
ona ma rację, tak ja skrzywdziłem, nie mogę teraz oczekiwać, że mi zaufa i rzuci się w ramiona.... ale tylko jej miłość może mnie ocalić,a nie potrafię patrzeć, jak ozięble czeka.....moja wina....
Komentarze (2)
Etap katharsis...światło w które wkroczyłeś napewno
Cie nie oślepi bo blask uczciwości i dobra to radość,
więc się nie cofaj! "Odrzućmy tedy uczynki ciemności,
a obleczmy się w zbroję światłosci"[list św. pawła do
rzymian 13,12]...pozdrawiam i powodzenia życze.
Wiersz przypomina mi bardziej tekst piosenki
hip-hopowej, choć, oczywiście, słowa są całkiem ładne,
a i tematem nie pogardziłabym, gdyż trąca całkiem
ważne kwestie. Nie ma jednak lirycznego wydźwięku:
prędzej widzę rapera, wymachującego kończynami w rytm
muzyki, w obwolucie typowych i dość sztampowych
pejzażów.