Moja muza
Moja muza nie nosi sukienki,
nawet skrzydła zgubiła w locie,
muszę ciągle wierszami ją wspierać,
obiecywać cudeniek krocie.
Moja muza nie nosi też spodni,
co mnie przyznam złości i zdumiewa,
ona twierdzi, że tak jest wygodniej,
kiedy fruwa i prześlicznie śpiewa.
Czasem tylko w rumieniec oblecze,
co powinna przykrywać skrzętnie,
jeśli kiedyś spotkacie ją w locie,
to przyznacie, że wygląda pięknie.
Próbowałam podrzucić jej szmatki,
niechby skryła ciutkę to i owo,
ale ona chce być swobodna,
nic nie znaczy dla niej moje słowo.
Komentarze (8)
Rozbawiła mnie ta wizja muzy z gołym tyłkiem... :))
Ach te muzy podkasane ,na
wpółgołe,rozbiegane,peplos,hiton - nie ubrane i nie
mają nawet chlajny - nic nie kryje wdzięków
ciała,składam dzięki,żeś zechciała - wiersz napisać -
bardzo fajny!
Może cały sekret Twojej muzy polega na tym ,że nic jej
nie krępuje, i nawet nie potrzebuje skrzydeł, taka
jest wolna i lekka, a jednak Tobie wierna... :)
Piękny wiersz - lekkie pióro, świetny rytm...
piekny wiersz - a muzy, cóż albo są albo ich nie ma,
my co najwyżej możemy próbować coś z nich uchwycić
Mieć swoją muzę nie znaczy ingerować w jej istnienie,
należy się tylko cieszyć z obcowania z nią, gratuluję
pomysłu na wiersz.
Twoja muza, daję słowo, jak wynika z wiersza wygląda
zmysłowo. I to jest bardzo ważne, że ciebie nie
opuszcza.
Dobrze mieć swoją muzę - moja ma podobnie, ciągle mnie
zdumiewa, zachwyca, ale póki daje wenę - jest ok-
niech robi , co chce :)