Moja śmierć ...
... I już zamykają mi się oczy,
już łza moje ręce moczy.
Zamknęły się drzwi do życia,
przez każdą minute szukałam ukrycia.
A jak przebrnąć przez życie,
żeby nikt nie ranił ... ukryć się i marzyć
skrycie?
I już czuję niepokój w krwi,
która tak boleśnie płynie z moich żył i
słysze jak ktoś ze mnie drwi.
Śmieje się ten ktoś, nie wiem, chyba z bólu
mego,
a krew sączy się jak łzy, już nie ma
uśmiechu gorliwego.
Dywan skąpany czerwonym kompotem,
taki słodki a zarazem gorzki, był w mych
żyłach zlotem.
A serce biło tak szybko,
czułam jego bicie, aż w sekundzie
ucichło.
W lustrze moje odbiecie,
taki nieprzyjemny widok, martwe oblicze.
Skóra nasiąknięta łzami,
pozbawiona krwi, objęta wlasnymi
ramionami.
Bez sił ... nie dam rady się podnieść,
w końcu każdy swój krzyż musi nieść ...
Ten dywan we krwi skąpany,
ten pokój ciemny nie będzie odwiedzany.
A ja ostatnim oddechem, slowem swej
mowy,
czując jak serce ziewa, wymyślam wiersz
nowy.
"Ohh mój Boże, jak okropnie boli,
odbieram sobie życie wbrew Twojej woli
...
Krwawią mi oczy, ręce i serce mi krwawi,
to wszystko w głowie, złe dni - to dławi
...
Czy weźmiesz mnie do nieba?
... do szczęścia wiecznego tylko Ciebie mi
trzeba.
Słyszę dziecka płacz, krzyki za ściany,
na ścianie gdzie krople mojej krwi wisi
obraz w ramach pozlacanych.
Na nim jakieś podłe życie namalowane
farbą,
taką ciemną, szarą barwą ...
Czy powiedzieć można z góry,
co stwarza kreatury?
Boże, czemu stworzyłeś ten świat tak
ponury,
już widzę kruki i ciemne chmury ..."
Ohh już zimno mi, całe ciało drży,
wiatr wieje, deszcz mży ...
I już serce "Dobranoc" wyszeptało,
umarło a ciało zemdlało ...
Oczy niezamknięte, nic już we mnie nie
żyło,
tylko krew się sączyła, a dziecko nadal za
ściany wyło ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.