Moja śmierć
Zamykam oczy..odwracam twarz..
biorę w dłoń żyletkę i robie to co
postanowiłam
spływają łzy, a z nimi czas..
Zaufałam ci ? zbyt dużo zapłaciłam..
Nie chcę dłużej przebywać tu...
gdzie ludzie patrzą z obojętnością...
Teraz budze się z krzykiem ze snu..
po ulicy idę z udawaną godnością..
Już nie czuje zapachu kwiatów...
i nie uśmiecham się tak słodko..
wszysko to zmyła krew..
i szepcze do ucha "tnij głebiej
idiotko!"
I ktoś wbiega..i bierze mnie w ramiona..
krzykiem przyzywa, za ręke łapie..
to ty ? nie..to śmierć ...to ona..
moja krew już nie kapie..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.