Moja Wielka Przygoda
Witam Was kochani i serdecznie pozdrawiam, życząc samych cudownych dni:)
Dzisiaj chciałam jeszcze nawiązać do mojego
wczorajszego wpisu, aczkolwiek już w formie
prozy. Może zacznę od tego, że zanim
zdobyłam się na odwagę wzięcia udziału w
teleturnieju, poszukiwałam kogoś, kto
miałby to już za sobą i mógłby udzielić mi
jakichkolwiek wskazówek na ten temat.
Niestety nikogo takiego nie znalazłam,
jednak postanowiłam iść za ciosem. Dość
długo oczekiwałam na wiadomość związaną z
eliminacjami, które notabene odbyły się w
Krakowie. Tam otrzymałam zestaw 25 pytań, z
których to wystarczyło odpowiedzieć na 18
(zaliczyłam 20). Teraz już pozostało roczne
oczekiwanie na powiadomienie o nagraniu,
które odbyło się 5 grudnia w Lublinie.
Kiedy już oficjalnie zaproszono mnie do
‘Jeden z dziesięciu’, miałam nie lada
dylemat - w międzyczasie podupadłam na
zdrowiu i raczej wykluczyłam udział w
programie. Na podjęcie decyzji miałam dwa
tygodnie, które targane były emocjami.
Miałam twardy orzech do zgryzienia czy
dobrze robię i nie chodziło mi bynajmniej o
to czy wygram, lecz obawa o zdrowie, daleką
podróż w nieznanym kierunku, a także o
stres, którego miałam nadmiar. Na parę dni
przed ewentualnym wyjazdem, podjęłam męską
decyzję – a co mi tam, jadę. Nie do końca
zdrowa, zdana tylko na siebie i w tajemnicy
przed bliskimi, podjęłam wyzwanie – czy
słuszne? Dziś z perspektywy czasu nie
żałuję, tym bardziej, że chyba czuwał nade
mną Bóg, bo cała ta moja eskapada odbyła
się bez jakichkolwiek problemów, przeszkód,
czy jakby tego nie nazwać, choć było coś
takiego, co bardzo mnie przeraziło. Kiedy
już w Lublinie zbliżałam się do miejsca w
którym to zarezerwowałam sobie pokój,
dowiedziałam się od kierowcy czegoś, co
zmroziło mi krew. Właśnie w tym Hostelu do
którego zmierzałam, przed paroma dniami
matka udusiła poduszką swoje dziecko. Ta
wiadomość tak mnie poruszyła, że zamiast
wyspać się i wypocząć przed tym co mnie
czekało następnego dnia, prawie całą noc
nie spałam. Nazajutrz sama sobie się
dziwiąc, pozbierałam się jakoś i pognałam
do miejscowej telewizji. Zaproszenie miałam
na godzinę 13 – tą, ale jak to zazwyczaj
bywa, był dość spory poślizg. Nim weszłam
do studia, powtarzałam jeszcze różne
wiadomości korzystając z Internetu w
komórce, a między innymi wykułam na pamięć
wszystkie imiona krasnoludków, ha, ha, a
także przyswoiłam polskich władców na
banknotach. Wiedzę niby miałam dość
opanowaną i z różnych dziedzin, ale nie
sposób wiedzieć wszystkiego. Byłam
przygotowana jak na egzamin, ale nie te
pytania padły, na które śpiewająco bym
odpowiedziała. Byłam przygotowana z wiedzy
ogólnej, począwszy od literatury, poprzez
historię, biologię, geografię, aż do
filozofii (Kant, Machiavelli), a także
takie tematy, jak Nowojorska Giełda
Papierów Wartościowych itp. Niestety, nie z
wszystkich pytań byłam zadowolona, ale
przynajmniej przeszłam przez pierwszy etap,
którego najbardziej obawiałam się. W sumie
nie było źle, choć zawsze może być lepiej.
I tak na koniec tej mojej opisanej przygody
dopowiem, że kiedy człowiek stoi przed
kamerami i światłami świecącymi prosto w
oczy, zapomina o całym świecie, a
świadomość, że będą to później oglądały
tysiące widzów, odbiera wręcz uśmiech z
twarzy. Opisałam to wszystko dlatego, że
może Ktoś się skusi i zgłosi do programu i
nie będzie już w takiej nieświadomości jak
ja. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie
i życzę sukcesów, w ewentualnych
eliminacjach:)
Komentarze (22)
Isiu, głos oddałam a tekst przeczytam w czwartek. Dziś
z ciekawością obejrzę teleturniej z Twoim udziałem :)
O tak, wielkie oklaski za to, że odważyłaś się na taki
krok?
Isiu, nie każdy ma na tyle w sobie odwagi, aby pójść z
własnej woli na taką psychologiczną wojnę, dla mnie
jesteś wielka:)
Pozdrawiam jak zawsze serdecznie i z uśmiechem, Ola:)
Refleksyjnie, ciekawie.
Wielkie gratulacje raz jeszcze.
Brawo, brawo, brawo!
Życzę dobrego dnia Isiu.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ja też Isiu gratuluję podjęcia się takiego wyzwania.
Jestem pełna podziwu, a relacja świetna!
Pozdrawiam serdecznie :)
Witaj Isiu.
Świetnie tą przygodę z teleturniejem,opisałaś.
Czytałam z przyjemnością i zaciekawieniem i
oczywiście, moje
Gratulacje, sukcesu! :)
Pozdrawiam serdecznie.:),
Gratulują odwagi - to niezapomniana przygoda dobrze
opisana :-)
pozdrawiam serdecznie
Brawo Isiu...
Pozdrawiam, będę oglądać:)
Nic mi nie pozostało jak tylko iść śladem poprzedników
i pogratulować odwagi:)
Pozdrawiam.
Marek
Brawo kochana, za odwagę i rozwagę. Za wiedzę też, bo
gdybyś jej nie miała, nigdy byś się nie zdecydowała.
A to, że laur poszedł w inne ręce - przecież był tylko
jeden i jedna osoba ze szczęściem w tamtym dniu.
Ja też gratuluje odwagi i pozdrawiam serdecznie :)
gratuluję odwagi Pozdrawiam Irenko:))
Szczere gratulacje.
Pozdrawiam
Czasami trzeba podjąć męska decyzję
brawo Isiu...
Pozdrawiam niedzielnie:)
i to się nazywa przygoda
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję Isiu za podzielenie się
swoimi odczuciami przedeliminacyjnymi i w ich czasie,
tak sobie myślę, że może dla Ciebie byłoby lepiej nie
wiedzieć co się zdarzyło w tym Hostelu, wówczas może
byś przespała noc, co prawda nerwy z powodu eliminacji
też mogłyby mieć tutaj wpływ.
Z pewnością, aby stanąć przed kamerami, mając jeszcze
świadomość iż ogląda nas szeroka publiczność z całej
Polski, trzeba mieć dużo dowagi, zatem ponownie Tobie
jej gratuluję, a poza tym tak sobie myślę, że w
stresie wiele wiadomości może nam uciec...
Na dodatek, gdy zdrowie szwankuje to też jest to
wyzwanie, ale na szczęście nic złego się nie wydarzyło
i jesteś zadowolona z tej przygody, zatem warto było
podjąć to ryzyko.
Pozdrawiam serdecznie Isiu,
postaram się obejrzeć program Jeden z dziesięciu,
czasem go oglądam, jest ciekawy.
Miłej reszty niedzieli Tobie życzę:)