Moja Żona zwyciężyła
Dla mojej ukochanej Żony, która zwycięża moje szaleństwo (Gnozidołka).
Moja Żona zwycięży,
tego co na wskazującym palcu,
ma czerwony, jaśniejący blaskiem
paznokieć,
to mała lampka z której zwisa
sznureczek,
pociągnij a rozświetli ci drogę do celu.
Wyniesiony na otmętach, piany mydlanego
tsunami
ze słomianej rurki puszcza bańki,
przysłaniając niebo,
tam rysują się planety, tu kontynenty.
Kiedyś polizał lodową kostkę, rzucając ją
jak kością,
1976 i jesteś mój nie na zawsze,
potrząsnął cierpieniem, Jezus nawet nie
drgnął.
Moja Żona zwycięży,
dłoń za dłonią do trzeciej w nocy,
zaciskająca się obręcz na mózgu zamiast
aureoli.
Szpieg z karkonowskiej krzyżówki,
co donosił na sex u obcych,
umiera, to nie trąd, bo zesztywniał jak
pieta,
a martwy łabędź z jego kapelusza, łapie
pierwszy oddech.
Włośnice z odrostami psich kłaków,
na nagich mięśniach, obdartych ze skóry,
krzyczą coraz głośniej o długu za ostatnie
eony.
Gnozidołek pan tego co moje,
wziął wszystko,
ja już tylko człapie,
nosem zamiast, ustami oddycham,
noga za nogą,
ręka za ręką,
głową kręce na karku.
Moja Żona zwycieżyła,
Gnozidołek odpłynął, na mydlanym
tsunami,
nic od nowa,
biorę się za sprzątanie,
Moja Żona zwyciężyła,
tego co porusza członkami, figurki
Jezusa
to mój nie przyjaciel zwyciężony Miłością.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.