moje pożegnanie
Gdy już mnie nie będzie, otworzy się
niebo
Granatem ciemnym, będzie dla mnie płonąć
Gdy już mnie nie będzie nie spytasz
dlaczego
Nie będzie czasu by z życia ochłonąć
Kiedy już przeminę nic nie pozostanie
Prócz słów tajemnych tych
niepowiedzianych
Zakończy się prawdą me wieczne czekanie
Kir utkany z pragnień niedopomyślanych
Odkryjesz wyspy którymi władałem
Samotne ciemne ze złych słów złożone
Na których moją wolą było –
chciałem
Pełne słów strzaskanych, nadzieją
zranione
Odkryjesz wtedy ile ze mnie miałaś
A ile czarnym domysłem Ci było
Ile łez przez te moje wyspy wypłakałaś
I ile ciebie się we mnie spełniło
Mnie już nie będzie, gdy się w mroku
skryję
Pośród mych nigdy niespełnionych
pragnień
Lecz w tych literach coś ze mnie
przeżyje
Istniejąc swym bytem bez męk i ponagleń
Gdy już mnie nie będzie nie będziesz
płakała
Nie będzie smutku ni żalu ni łkania
Bo moje słowa zostaną jak skała
Wśród wiecznego morza półprawd i
czekania
8 grudnia 2008
Komentarze (4)
Coś zaraźliwe stają się te pożegnania. Myślę, że u
Ciebie też tak na wszelki wypadek, na przyszłość,
kiedy starość nie pozwoli wierszy pisać. Bo u mnie
właśnie tak.
piękny wiersz o życiu ''bo moje słowa zostaną jak
skała''.... zawsze coś po Nas zostanie,właśnie choćby
słowa.Pozdrawiam.
Jeszcze mamy przed sobą, to naszą ozdobą. Co i ile się
może zdarzyć - warto pomarzyć
Chyba po to piszemy wiersze.