Moje życie
Ciernie, porażki, choroby, dalej, co
dalej!
A ja z twarzą do przodu, uśmiechem.
Jestem rzeźbiarzem swego losu.
Figurką, którą skrobie na papierze!
Zwyciężam wszystkie biegi życia.
Śmierci uciekam każdego dnia!
Rany, te cierpienia życia okrutnego!
Bo z kostuchą przyjacielem Jestem.
Szczytów i wyżyn życia osiągnąłem!
Lecz dalej już nic nie ma, tylko pustka.
Widząc cierpienia świata i okrutności.
Chcę odejść stąd na zawsze nie wracać!
Żyć w stanie ducha, bez cierpienia!
Nie wygrywać ze śmiercią, bo, po co.
Nie kochać, nie śmiać się, nie mówić!
Odejść raz na zawsze i nie wracać tu!
Świat ten, to egoistyczna kupa główna!
Panów, dla których jesteśmy numerkiem!!!
Komentarze (5)
Świat okrutny jest i prawdę wiersz wykrzyczał ale
śmierć to jakby poddanie się bo bez cierpienia nie ma
tak do końca szczęścia Na tle ciemnego musi odbić się
szersze światło Marazm Trauma Żywe słowo Pozdrawiam:)
Prymitywny strumień świadomości.
Zgadzam się z Twoim zdaniem.Pozdrawiam.
Absolut - jakeś tam dotarł OczyŚwiata... mów zaraz...
ruszę i ja tam na skróty... Wnioskuję, że OczyŚwiata
są jeszcze młode...
To jest to, co trzeba przeżyć by zrozumieć