Mojego zgonu data - żart
Wpadła mi kiedyś w ręce,
Własnego zgonu data.
Żałuję tym goręcej,
Gdyż śmierć to zawsze strata.
Czytałem tekst ów z trwogą,
Łykając łzy rozpaczy.
Czy one coś pomogą,
Człowiek tak mało znaczy.
Podano tam godzinę,
Żałobną listę gości.
Ja chciałem znać przyczynę,
Ciała nieobecności.
Kto zadał mi tą boleść,
Skaleczył marne ciało.
Bo prawdę wiedzieć wolę,
Co ,kiedy, jak się stało.
Nie, puste kondolencje,
Wyrazy poważania.
Wymagam czegoś więcej,
Nazwisko sprawcy – drania.
Czy nożem mnie ugodził,
Postrzelić mógł z ukrycia.
Albo trucizną szkodził,
Dla pozbawienia życia.
Lub może pchnął ze skały,
Przejechał samochodem.
Odważył się ktoś śmiały,
Obcemu zrobić szkodę.
Drążyłem temat długo,
A czasu brakowało.
I łzy się lały strugą,
Choć też ich było mało.
Przypadek jasność sprawił,
Oświecił ciemna kartę.
Kto godność mą zniesławił,
Tnąc życie diabła warte.
Sam – sobie wykopałem,
Ten dołek przeznaczenia.
Paliłem, piłem, brałem,
Lecz czy to coś odmienia.
Nie szukam winnych więcej,
Prawdziwa zgonu data.
Żałuję tym goręcej,
Gdyż śmierć to zawsze strata.
Komentarze (6)
czarne poczucie humoru masz ;)
Tylko nie zaśmiej się na śmierć :)
Dystans, poczucie humoru, walory które bardzo wysoko
cenię. Ciepło pozdrawiam.
lubię Twoje poczucie humoru:):):) pozdrawiam:)
fajne lekkie, chociaz temat ciezki. Ale chyba jest
pomylka?
trumny leże. ==== trumny łoże??????
"śmierć to zawsze strata" świetny wiersz, jestem pod
wrażeniem, bardzo mądre przesłanie