Monolog z Bogiem
Stwórz mnie-prosiłem.
Daj mi życie-błagałem…
Zostałem stworzony, dostałem życie.
Mój Boże, nie tak wyobrażałem sobie
siebie.
Miałem być idealny, na wzór Ciebie.
Mówiłeś ,bym wybaczył Ci, bo nie zawsze
wszystko się udaje.
Zdarza się…
Ulepiłeś mnie z gliny.
Sądziłeś, że będę silny i przetrwam każdą
burzę
Nieświadomie wywołaną przez Twój krzyk.
Glina jednak okazała się słabym
tworzywem.
Jestem kruchy…
Moje ciało starzeje się z biegiem czasu
,
Jak ziemia, która pęka pod wpływem
słonecznych promieni…
Ziemia…Powiedziałeś bym dbał o nią, a
będzie mi matką. Z niej się zrodziłem i
W niej zasnę…
Kazałeś iść przed siebie i szukać własnej
drogi…
Pokazywałeś drzewo-życie.
Miałem rosnąć
I doskonalić swoje ego…
Miałem być dobry i doceniać to, co od
Ciebie otrzymałem.
Nie wystarczało mi, żałuję…
Wciąż marzyłem i pragnąłem rzeczy
niemożliwych…
Chcę dotknąć gwiazd-prosiłem…
Chcę być taki jak Ty-błagałem…
Nie mogłeś mi tego ofiarować.
Wiem, chciałem za wiele…
I wtedy nadeszła jesień,
Której się tak obawiałeś…
Przyniosła niepokój.
Liście ambitnych pragnień przysłoniły mi
oczy…
Chcę być człowiekiem-pomyślałem…
Wiem, co chciałeś powiedzieć milczeniem-
Jesteś człowiekiem.
Jestem…
Ale to wciąż za mało…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.