Monolog OFIARY...
.......
Kiedyś wierzyła..
Kiedyś była..
Kochała..
Słońcu w twarz się śmiała..
Dziś WEGETUJE
Na próżno ukojenia wypatruje.
Cierpi dusza umartwiona
Tak DOTYKIEM PONIŻONA ..
Bliskości wymuszonym oddechem
NIEWINNOŚĆ odbija się echem
I brzęczy nieustannie:
MORDERCO KOBIECOŚCI
SKOŃCZYSZ MARNIE
Odebrałeś jej wszystko
A w tym słowie tak wiele..
SPOKÓJ
RADOŚĆ
OPTYMIZM
PRZYJACIELE
Umrzeć chciała
Nie wiele brakowało..
Lecz nie odwróci tego co w tedy się
stało..
Lot w dół nie byłby sokoli
Ból duszy miał aswalt ukoić..
Drugie piętro.. parapet
A na nim ONA..
Po twarzy błądziła łza strapiona..
JAK MOGŁEŚ?
POWIEDZ CZEMU?
CZEMU TO ZROBIŁEŚ?
Kolejną BEZBRONNĄ zraniłeś..
Skazałeś na wspomnień cierpienie
Zdeptałeś duszę..
Serce i kobiece mienie
Skradłeś uśmiech
Pewność siebie..
Żyje w piekle
A nie w niebie..
PRESTON,30 Lipiec 2007
POKRZYWA
Komentarze (2)
Przykro mi, zapomnieć się nie da lecz trzeba nauczyć
się żyć przechodzac obok cierpienia które jest ciągle
obecne. Będzie dobrze...
prześliczny wiersz...dlaczego kobieta zawsze musi
cierpieć :(:( Trzymam kciuki aby w Twoim życiu
zaświeciło słoneczko :)