MONOTONIA
otulona byłam dziwacznym filmem
role jaką tam grałam
przerywa wrzeszczący wciąż budzik
powieki odsłaniają świat gonitwy
gotowa żegnam domowe ognisko
mijam twarze bez imienia
mrówcza praca pozostawia odciski
zmęczona widzę ludzi którzy
potknięcie wykorzystają przeciwko mnie
liczę ostatnie chwile harówki
przepełniony autobus wycieńczonych ciał
gwałtownie hamuje otwierając drzwi
wycieńczona witam moje szczęście
sen przynosi wyczekiwaną ulgę
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.