Moskiewskie wyznania
Wciąż pytanie: czy warto pisać współczesną powieść o miłości?
Ksenia przyszła, tak jak obiecała, tuż
przed dziewiątą i zaraz poszli do jego
pokoju hotelowego. Rozpłakała się, jak
tylko otworzył drzwi i przekroczyli próg.
Wziął ją w ramiona, tak jak sobie wymarzył
wcześniej, ale bez takich "fajerwerków".
Próbował ją uspokoić.
– Cichutko, Kseniu? Co się stało?
Zaprowadził ją i posadził na łóżku. Po
jeszcze kilku gestach i po przytuleniu
mogła wreszcie już mówić.
– Filip, zadzwoniła do mnie twoja była
dziewczyna.
– Moja dziewczyna? Kseniu, tylko ty jesteś
moją dziewczyną. Tylko ty!
– Okej, Filip, powiedziałam, że zadzwoniła
do mnie twoja była dziewczyna. Była, z
Warszawy, Marta. Nie pytałam, skąd miała
numer telefonu, ale zadzwoniła.
Poczuł, jak wzbiera w nim złość. Jak ona
śmiała? Nic jeszcze nie powiedział, czekał
na dalsze słowa wciąż jeszcze roztrzęsionej
Kseni.
– Filip, Marta powiedziała, że ma z tobą
dziecko. Filip, jeśli tak, to musimy się
rozstać. Nie mogę być z tobą, jeśli to
prawda.
– A jeśli to nieprawda?
– Już ci mówiłam, że cię kocham, Filip.
Jednak sprawa musi być uczciwa wobec
wszystkich, także wobec Marty. Pamiętam ją,
kiedyś się spotkałyśmy u Niny. Tylko raz i
nigdy więcej nie widziałyśmy się i przecież
nie kłóciłyśmy. Mam wrażenie, że ona chyba
już wtedy przeczuwała, co się ma stać
między nami, z tobą i ze mną. Patrzyła na
mnie tak dziwnie, a potem ty chciałeś być
ze mną. Myślę, że zabiłaby mnie, gdyby
mogła to wtedy przewidzieć. Filip, ona cię
kocha, dzisiaj mi to powiedziała, wzburzona
i roztrzęsiona.
– Kseniu, a jeśli to nieprawda, że ma ze
mną dziecko? Ktoś inny może być ojcem.
– Nie wiem, Filip, jeśli to nieprawda. Nie
miałam zamiaru wówczas odbijać ciebie innej
kobiecie, to samo potem tak wyszło, bo ty
tego chciałeś. Nalegałeś wręcz, kochanie.
– A jeśli to prawda?
– Jeśli to prawda, to ... to... ja ...
muszę wrócić jak najszybciej i na zawsze do
Moskwy. Wrócę tu i skończę studia
lekarskie. Od dawna wiem, że tak mogę
zrobić, że to się da zrobić. W sumie stracę
tylko jeden semestr, ale nie stracę honoru
i spokoju duszy, Filip. I nie będę chciała
cię już odtąd znać, Filip, bo to już będzie
za dużo, bym z tym mogła żyć. Jestem
jeszcze młoda, mogę cierpliwie poczekać na
swój czas, jeśli jeszcze nie przyszedł.
Mogę wciąż cię kochać, Filip, ale nie
cudzym kosztem.
– Kseniu, w takim razie musisz wiedzieć, że
Marta miała innego faceta przez jakiś czas
przede mną. Póki się dziecko nie urodzi,
nie można ustalić, kto naprawdę jest ojcem.
Dopiero po urodzeniu można u nas wnosić o
zaprzeczenie ojcostwa, jeśli ona albo
lekarz ze szpitala podałby mnie w
dokumentach jako ojca. To dość logiczne, bo
akt urodzenia po-wstaje po urodzeniu
dziecka, a nie przed.
– Filip, byłeś z nią, potem ze mną, a teraz
nie wiadomo, czyje to dziecko. Filip, to
jest straszne! To jest okropny bałagan!
Musisz mnie zrozumieć, że nie zgodzę się
żyć w takim bałaganie. Nikogo nigdy nie
zdradziłam, nie mam takich zwyczajów.
Dlatego teraz musimy oboje czekać, aż się
sprawa do końca wyjaśni.
– Kseniu, kocham cię. Chcę być z tobą, nie
zrywaj ze mną z powodu pierwszych lepszych
podejrzeń.
– Wręcz przeciwnie, Filipie! Ojciec, matka,
dziecko – to są poważne sprawy. Ważniejsze,
niż czyjeś zachcianki i niż czyjeś
podejrzenia. Zawsze chciałam być w porządku
w tych sprawach, wiesz o tym dobrze. I będę
w porządku, Filipie, choć komuś może się
wydawać to śmieszne!
– Kseniu, zostaniesz tutaj dzisiaj ze
mną?
– Tak, Filipie chcę zostać, ale wiesz, na
jakich warunkach. Możemy spać grzecznie
obok siebie. Przyrzekłam rodzicom, że nie
będziemy ... no wiesz.
– Będę grzeczny, Kseniu, przyrzekam.
– W porządku, wierzę ci. Tata po mnie
przyjedzie rano o szóstej, polecimy razem
do Jekaterynburga. Muszę tam być, bo to mój
brat, chociaż przyrodni. Mój tata rozwiódł
się ze swoją pierwszą żoną, też z powodu
okropnego bałaganu, jaki urządzili sobie w
swoim życiu. Ożenił się po raz drugi, tym
razem z moją mamą, dzięki temu ja się
urodziłam (choć przed ich ślubem). Igor
jest synem z tego pierwszego małżeństwa
taty i on go nie miał na co dzień jako
ojca. Rozumiesz, co to znaczy? Nie miał
swojego ojca, wychowywała go tylko jego
matka. Potem dopiero pojawił się drugi mąż
je-go mamy, czyli ojczym. To nie to samo,
Filip, co ojciec. To nie ta sama ojcowska
miłość.
Filip milczał, ale przyznawał jej rację.
Jego rodzice rozstali się, gdy oboje z Niną
byli dorośli, ale przed rozwodem było
miedzy nimi źle, czasem ponuro i ciężko.
Jego ojciec nie do-rósł do swojej roli, a
wreszcie stoczył się do roli alkoholika,
który zatruwał życie najbliższym i nie
pozwalał sobie pomóc. Ksenia ciągnęła
dalej:
– Dość rzadko się widywaliśmy, ale jednak
kocham Igora. Kilka razy spędzaliśmy razem
wakacje z naszym wspólnym tatą. On jest ode
mnie starszy o dziesięć lat, ale nigdy nie
zapominał o mnie, o swojej przyrodniej
siostrze. Teraz odnowił mu się glejak w
mózgu, pięć lat po tym, jak wydawało się,
że wyzdrowiał. Wczoraj wieczorem raptem
stracił przytomność i zabrali go do
szpitala. Nie wiadomo, co z nim będzie.
Muszę przy nim być, chociaż tych kilka dni.
Zamieszkam z jego matką, bo to jest
dopuszczalne przecież, albo z jego żoną.
Matka Igora mnie zaprosiła, choć ma
przecież nowego męża, a Igor jest dla niego
pasierbem. Mają też jeszcze jednego syna,
ale dużo młodszego i ja go prawie wcale nie
znam. Misza ma na imię.
– Kseniu, pojadę też z tobą, dobrze?
– Nie wiem, Filip. Zrób, jak uważasz. Będę
chciała całymi dniami być z Igorem lub przy
nim, jeśli nie będzie z nim kontaktu.
– Będziemy jednak mogli być razem, od czasu
do czasu.
– Tak, tylko od czasu do czasu będziemy
mogli być razem. Tato nie może u nich
zostać, no bo jak – ze swoją byłą żoną?
Zresztą i tak musi być w pracy, więc wróci
do Moskwy. Jedzie tylko po to, aby się
zobaczyć z Igorem w szpitalu i jutro wraca,
a ja zostanę. Dlatego nie namawiam cię, bo
będę smutna i nudna. Możesz przecież sam
pozwiedzać Moskwę. Jeśli kiedyś zamieszkamy
tu razem, to możesz już zaczynać. Albo wróć
do Warszawy, jeśli nic cię tu nie
trzyma.
– Okej, jeszcze zdążę wrócić do Warszawy,
tam się spotkamy. Mam już wykupiony bilet
powrotny z Moskwy. Ale wcześniej odwiedzę
Jekaterynburg i będę musiał tu wrócić.
– Widzisz, Filip, jak to jest, gdy rodzice
się rozchodzą? Najgorsze rzeczy spadają
wtedy na dzieci, dlatego ja nie chcę
zaczynać dorosłego życia od tego, żeby cię
odebrać twojemu synowi. Powinieneś z nim
być.
– Jeśli to będzie mój syn.
Ksenia rozebrała się i założyła koszulę
nocną, którą przezornie miała ze sobą,
razem z niedużym bagażem podręcznym do
samolotu (resztę zabierze rodzic, gdy
następnego dnia po nią przyjedzie). Filip
ubrał swoją piżamę i wówczas położyli się
obok siebie na wspólnym, szerokim łożu. Po
raz pierwszy się to wydarzyło, wcześniej
dziewczyna nigdy nie zdecydowała się i nie
zgodziła aż na taką bliskość.
Nie mieli ochoty jeszcze spać, więc ją
przytulił do siebie i poczuł jej ciepło.
Patrzyli sobie w oczy nic nie mówiąc, nawet
nie mrugając powiekami.
– Często myślę o nas i próbuję wyobrazić
sobie nasze wspólne życie – wyszeptał w
końcu, dotykając wargami jej policzka.
– Będziemy szczęśliwi? Damy też szczęście
innym?
– Tak, Kseniu, będziemy szczęśliwi.
Postaramy się dać też szczęście innym.
Naszym dzieciom, jeśli przyjdą na świat.
– Będziesz chciał, bym ci urodziła dzieci?
Nie porzucisz nas potem dla innej? Dla
Marty lub jakiejś Nataszy?
– Nie, Kseniu, na pewno nie. Będziemy
zawsze razem, bo oboje wiemy, że dzieci
powinny mieć mamę i tatę.
– Będziesz mnie kochał mimo wszystko? Jeśli
stracę zgrabną figurę, może zbrzydnę, może
zgorzknieję?
– Tak, Kseniu, będę cię kochał. Będziesz
zawsze moją najpiękniejszą, pomimo upływu
lat.
– Kocham cię, Filip. Chciałabym ci wierzyć
we wszystko, co mówisz.
– Kocham cię, Kseniu.
Filip przypomniał sobie tajemnicę alkowy
swojej siostry i szwagra. Nina z czułością
wypowiadała się o tym, że z Teofilem zawsze
ubarwiają seksualne nocne czy wieczorne
spotkania pogaduszkami o wszystkim i o
niczym. Mówiła, jak szepczą sobie do ucha
jeszcze przed zaśnięciem różne ploteczki i
opowiastki, czasem jakby byli na rauszu.
Filip jesz-cze nie mógł się kochać
fizycznie z Ksenią, ale mogli się do siebie
przytulić i szeptać czułe słówka. To się
zdarzyło, właśnie teraz, po raz pierwszy w
ich wspólnej historii.
– Trochę za ciepło tu jest, Kseniu –
zawyrokował, wciąż trzymając usta w pobliżu
jej ust.
– Tak, masz rację – odpowiedziała i uniosła
się na łóżku. Zdjęła swoją koszulę i
zrzuciła ją obok. Filip zrobił to samo ze
swoją piżamą i za chwilę zupełnie nadzy
obejmowali się, po raz pierwszy w pełni
poznając urodę swoich ciał.
– Jesteś piękna, Kseniu.
– Ty też, Filipie.
– Pamiętasz swoją pierwszą miłość? Opowiedz
mi o nim.
Nie zapomniał jej spokojnie i delikatnie
całować, gdy mu opowiadała o Wiktorze,
którego poznała na wakacjach nad Morzem
Czarnym, gdy miała szesnaście lat.
– Wcześniejszych chłopców nie zaliczyłabym
do swoich miłości, ale z Wiktorem to było
co innego. Chodziliśmy codziennie z Igorem,
moim bratem, żeby się wykąpać w morzu. On
zawsze pilnował mnie, by mi się nic nie
stało. Było blisko od naszego pensjonatu,
więc czasami byliśmy na brzegu dwa albo
trzy razy dziennie. Pewnego dnia, to
musiało być we wtorek albo w środę, bo w
poprzednią sobotę rozpoczął się nasz
turnus, spotkałam chłopca, który siedział
na piasku przed nami, ale ciągle się
odwracał i gapił na mnie. Była szósta, więc
zaczęliśmy się z Igorem ubierać. Wtedy
tamten wstał i podszedł do nas.
"Przyjdziesz tu jutro? Sama?" – zapytał z
takim akcentem, że pomyślałam, że chyba
jest z daleka, na przykład z Witebska.
Potem się okazało, że nie miałam racji, bo
był z Kazania.
"Chciałbym z tobą porozmawiać" – dodał.
"Jak to, sama?" – odbiłam pytanie.
"No, sama, bez taty" – spojrzał znacząco na
Igora.
"To mój brat" – uśmiechnęłam się. – "Mój
tata jest w Moskwie, przyjedzie do nas za
parę dni".
Igor się nie obraził, nie speszył, ale
spokojnie odpowie-dział za mnie, w moim
imieniu:
"Ksenia nie może tu przychodzić sama, ale
zawsze możesz podejść i z nami
porozmawiać".
Przedstawiliśmy się i umówiliśmy na jutro,
a potem na następne dni. Zawsze mieliśmy o
czym rozmawiać. Igor szybko zgodził się,
bym spotykała się sama z Wiktorem, byle
byśmy nie robili głupstw. Nie wiedziałam
wtedy, co miał na myśli, ale Wiktor chyba
wiedział. Przybili piątkę i tak było do
końca turnusu, że on przychodził po mnie i
chodziliśmy wszędzie razem – na plażę, do
kawiarni, do winiarni, na pizzę. Pod koniec
całowaliśmy się nawet i to było pierwszy
raz, kiedy całowałam się z chłopakiem.
Fajne to było, taka wakacyjna miłość. Mam
nawet kilka zdjęć.
Filip dotykał gorącą dłonią jej delikatne
piersi, dwie nabrzmiałe, twarde półkule.
Ksenia odważnie zarzuciła kolano na jego
udo w miejscu, w którym łączyło się z
biodrem i wciąż się całowali.
– Miałeś inne kobiety przed Martą? –
wyszeptała pytanie po krótkiej ciszy.
– I tak, i nie – odpowiedział, wciąż
trzymając usta w pobliżu jej ust. –
Kochałem się przez kilka lat w takiej
jednej Zofii, ale ona mnie nie chciała.
– Tak, pamiętam. Widziałam ją w tym samym
dniu, co Martę. One chyba są
przyjaciółkami, obie bardzo piękne.
– Tak, bardzo możliwe, choć nie wiem na
pewno. Ma innego mężczyznę, teraz mieszkają
razem w Kanadzie, mają małe dziecko.
Wydawało mi się, że bardzo byłem w niej
zakochany, ale to już nieaktualne. Teraz
jesteś ty, Kseniu.
Wkrótce usłyszał jej głęboki oddech.
Ułożyła swoją głowę na jego piersiach i tak
zasnęła. Przykrył ją, lekko odsunął, wtedy
mimowolnie dotknęła dłonią jego naprężonej
męskości. Poczuł jakby błysk i eksplodował.
Obudziła się i znów go całowała, czując
ciepluteńki, dziwnie pachnący płyn na
brzuchu. Przytuliła się do Filipa, w ten
sposób rozsmarowując lepką "śmietankę" na
obu rozgrzanych ciałach. Wkrótce znowu
oboje zasnęli, grzecznie leżąc obok siebie
do rana, przyklejeni za pomocą "nektaru
starożytnych bogów", jak czasem Filip
nazywał to w myślach. Może dość frywolnie,
ale również zawsze z aplauzem. Bez tego
"nektaru", tego wysłannika życia, nie
byłoby żadnego następnego pokolenia, żadnej
nowej Kseni ani nowego Filipa.
https://www.youtube.com/watch?v=YQC0EGotCgY
Komentarze (8)
Potwierdzam słowa Adama ... w radio w odcinkach
czytać... było by to bardo szlachetne ...
Krzysztofie warto pisać powieść o miłości ...zawsze
ktoś coś wyczyta...dla siebie ...piękno uczy ...
Anna
Annna2
Adam
Kazimierz
Bronisława
JoViSkA
Mily
Bardzo dziękuję, że czytacie moją opowieść i uważacie,
że warto kontynuować. Zgodnie z zapowiedzią
kończę jej publikację tu, na Beju, choć nie przestaję
dalej jej pisać (może kiedyś się ukaże drukiem).
Dziękuję za wizyty, czytanie i komentarze. Pozdrawiam.
Podzielam komentarz Adama Czułego, że to powinno być
nadawane jako słuchowisko radiowe...Bardzo fajnie się
czyta...:) pozdrawiam cieplutko :)
Pięknie. Muszę cofnąć się do poprzednich odcinków.
serdecznie pozdrawiam.
Tak, warto, z podobaniem i uznaniem przeczytałem,
oczywiście na wielki plus, pozdrawiam serdecznie.
To powinno się puszczać w jakimś "Radio dla Ciebie" w
odcinkach. By więcej ludzi miło zaczęło dzień.
Pozdrawiam
Na pytanie już raz odpowiedziałam- warto.
Ciekawe to jest.
a jednak kochliwy ten Filip. Przeczytałam z
ciekawością.