Moze kiedys napisze wiersza
Tu jest poczatek.
Nakarmiony plastikowym chlebem
uloze sie do kamiennego snu
w ktorym pojawi sie
nieistniejaca ona
obudze sie rano a bedzie poludnie
poczekam az usmiechnie sie cudnie
a wczesniej rozmyslal bede o tym
jak pieknie bedzie wygladac
i jak jeszcze piekniej gdy ja zobacze
bo nie ma nic bardziej dziwnego nad to
ze w myslach moich jest idealem,
a naprawde jeszcze piekniejsza
to tak jakby wyobrazac sobie kogos
idealizowac ponad miare
i zobaczyc go,i wiedziec
ze nie umie sie tak marzyc i snic
by zobaczyc takie piekno
a przez piekno rozumiem wszystko
co mile,pozytywne i smieszne
i zawsze dziwi mnie
gdy wyobrazenia tak juz wspaniale
i spotykam ja,i znow zaniemowilem.
A tu koniec. I tak dalej..
Komentarze (1)
Troche chaotycznie, dziwnie... Ale chyba takie wlasnie
bylo zalozenie autora. Troche to zagmatwane, nie wiem
co jest z tym tytulem, bo jakis niegramatyczny...
Jednak musze przyznac, ze ten tekst troche mnie
zaintrygowal, a to juz cos :). Pozdrawiam