Mucha.
Skromnie skoczyła muszka z fartuszka
Na kielich winka po kropel kilka.
Zmrużyła powieczki, języczek wysuwa
I łepcze i chłepcze. Mruczy i mruga.
A szkiełko inny obraz odsłania
Już nie marność istnienia i szarego
bajania.
I jeszcze w dno się wgłębia i wciska.
Zamyka powieczki, kolorów kolejnych
kosztuje.
Dzień nowy, piękny, śliczniejsze słonko.
Po cóż to było tak głęboko sięgać?
Po co zdrowie na przyjemność wymieniać?
Prosta droga póki posucha,
A wiarę w moralność muszka nie słucha.
Radość zamiera! Na dnie pływa
niebożątko!
Brzuszkiem do góry samotna, pijana
Wylana do kanału ściekowego z rana.
Komentarze (2)
Taki trochę śmieszny wierszyk, z puentą. Daję+
;-) no tak, gdyby muszka nie piła, to by do dzisiaj
żyła :-)