w muzeum...
W przeklętych ciemnościach płakała
Przyjaciela potrzebowała
Nagle zjawił się Anioł
Na wprost niej stanął
Otulił ją swymi skrzydłami
Ona zmoczyła je gorzkimi łzami
Otworzyła mu drzwi
Wszedł do muzeum jej złych dni
Długo odlądał wszystkie eksponaty
Po czym zdziwił go obraz,na którym diabeł
rogaty
Następnie uwagę przykuł rysunek
Na którym równie dziwny wizerunek
W zaklętej ciszy kroczyli korytarzami
Nagle przerwał milczenie i zasypał ją
pytaniami
Wyszli z muzeum po tej rozmowie
Chodziło jej mnóstwo myśli po głowie
Bała się, że po ytm, co zobaczył
odfrunie
Lecz ten powiedział, że wszystko rozumie
Teraz jego skrzydła są jej schronieniem
Przed cierpieniem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.