My aktorzy.
Jak w teatrze lalek..
ktoś pociąga za sznurki
albo świadomie z premedytacją sami to
czynimy
zmienia się tylko dłoń,głos i krajobraz
starannie dobierany,scenariusz pozostaje
sobą.
W chwili natchnienia zapisujemy kolejne
białe kartki dodając wykwintne metafory.
Jak w teatrze pantonimy..
tu słowa nie mają znaczenia ,delektujemy
się czytaniem z ruchu warg.
Tu nie zawsze białe jest białe.
My niemi aktorzy ubrani w chwile która
trwa,mnożymy i dzielimy szumiące zachłannie
gesty.
Czas reżyser wytyka nam błędy dając kolejną
szanse na zniwelowanie własnych braków.
I trwamy tak w zróżnicowanych od
codzienności czynach czekając cierpliwie na
brawa...
Tylko kto będzie godzien tych braw?? Bo napewno nie my wszyscy... OCEAN@interia.eu
Komentarze (6)
Powiem tylko tyle mhmmmmmm życie to teatr mój
drogi...bravo!!! za wiersz...Pozdrawiam :)
samo rozpisanie wiersza mogłoby być inne, tak myślę,
ale jak kto lubi. Natomiast wielokropki jeśli już
uważasz, że muszą być, bo tak czujesz, to zmień te
leżące dwukropki, na wielokropki(trzy kropki)
Sama treść podoba mi się...W chwili natchnienia
zapisujemy kolejne białe kartki dodając wykwintne
metafory... to jest dobre. Pozdrawiam
Wierszy przyrównujących życie do teatru jest od groma,
i niestety każdy jest zwierciedlanym odbiciem
poprzedniego.
....jesteśmy aktorami, gramy swoje role w życiu, ale w
dużej mierze od nas zależy.... jak tę rolę zagramy, a
reżyser, scenarzysta, operator....itd. dostosują się
do nas.....;-)))
czyżby były niewidzialne nici i czy one aktorstwo
wyzwalają Branie braw za gesty i słowa to przecież nie
jest odczuwanie bo nawet aktor pragnie mieć intymne
dla życia Wiersz przekorny ale obnaża symulację
,nieprawdę serca Dobry jest Pozdrawiam:)
wzięło mnie na sentymenty po przeczytaniu....jako że
pracowałem kiedyś w Teatrze Lalek "Chochlik" we
Wrocławiu /nie wiem czy jeszcze istnieje/, jako
operator świateł....czasem statystowałem....