Myślałam...
myślałam... to rutyna
szara codzienność
moja mała stabilizacja
a jednak niezmiennie
nogi mam jak z waty,
gdy nadchodzi ta godzina
moje serce budzi się
z melancholii na dźwięk
Twojego radosnego głosu
myślałam... to rutyna
szara codzienność
moja mała stabilizacja
a jednak niezmiennie
nogi mam jak z waty,
gdy nadchodzi ta godzina
moje serce budzi się
z melancholii na dźwięk
Twojego radosnego głosu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.