Myślałem kiedyś...
Myślałem kiedyś, że nad życia wstęgą,
Pracuje Charon z włóczęgą;
Jej długość jak Nil, wyprężona,
Jej otulenie, ziemskość pogrążona.
Myślałem kiedyś, że to dla niej żyję,
Że to dla niej w Styksie zanurzam szyję.
Lecz słowa księgi, co ponoć wytrwała,
Ona rozkruszyła, na dwoje przerwała.
A razem z tą księgą, nas podzieliła,
Uczucie, co ponoć trwałe, ot tak
odrzuciła.
Myślałem kiedyś, że żyję ciągle
radością,
Lecz radość stała się samotnością.
I lilie, które unosi błyszcząca woda,
Pobiła ona, pobiła jej uroda.
Róże, tak piękne, ciernie przywdziewają,
Pobiła ona, jej oczy i usta cierni nie
mają.
Lecz miała ona coś z jakiego kwiatu,
Jej miłość więdła, poddała się światu.
Myślałem kiedyś, że jak dęby rosną,
Tak my się wzniesiemy kolorową wiosną,
Że jak listy pieczątką odziane,
Nasze uczucie w sercach pozostanie.
A tak naprawdę co życie przyniosło,
Ujrzeliśmy tą wymarzoną, kolorową wiosną.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.