Myślę zupełnie na trzeźwo
Pytałeś piórem, Stanley, czego pragnę od
życia.
Jeśli odpowiem, że samego życia –
wyśmiejesz,
ciężko jest wprowadzić w błąd kogoś, kto
zna Cię od podszewki. To nie ma znaczenia,
skoro
i tak tamto byłoby kłamstwem, kolejną
wyrwaną
kępką włosów z głowy (wiesz, jak bardzo
lubię karać
siebie za nieprzyzwoitość) albo dwa dni
mieszkania
w budzie Burka. Chciałabym, Stanley, odejść
w spokoju,
w letnią noc, dyskretnie, by nikt nie
pokazał palcem,
nie chcę być kolejną sensacją („ona
się zabiła”, i tak w kółko).
Za szybami dopiero rodzi się wiosna, więc
spotkaj mnie,
stwórz cudowny miraż nadziei. Na koniec
wplączemy
pożegnanie.
Komentarze (18)
Super wiersz, dobry w przekazie
Dla mnie super , podoba mi się Twoje pisanie :)
Niezwykle oryginalny wiersz, czuć w nim niesamowity,
niepowtarzalny klimat. Bardzo mi się podoba ;)