Na Chełmskiej Górze
późnym popołudniem wspinam się samotnie
wśród paplania ptaków na szczyt Chełmskiej
Góry
w tle szelesty grądu przede mną cień
który
kryje się przed słońca świdrującym
wzrokiem
wokół błogi spokój las zarządził sjestę
pszczoły nucą lipom ckliwe serenady
klon zagaja z grabem chrapie dąb
brodaty
świerk wtulony w jodłę czułe słówka
szepce
przysiadłam na szczycie włochatego garbu
podziwiam leżące u stóp okolice
wsłuchana w szum wiatru zastygłam w
zachwycie
aż wschodzący księżyc wyrwał mnie z
letargu
szarpana przez krzewy w dół co tchu
ruszyłam
drzewa coraz większe ścieżka coraz
węższa
wokół dziwne głosy jakby szczęk oręża
góra śpiąca za dnia teraz się zbudziła
coś przebiega w mroku dreszcz po plecach
przeszedł
nie wiem czy to zwierzę czy zbłąkana
dusza
może jakaś wiedźma na sabat wyrusza
w dół dotarłam szepcąc dziękczynne pacierze
Komentarze (6)
No milutko i przyrody wiele. :) Pozdrawiam :)
Tylko raz byłam na Chełmskiej Górze, ponad
pięćdziesiąt lat temu. To musiała być ta pora, bo całą
klasą grabiliśmy, zbieraliśmy liście.
Więcej nie pamiętam.
Tym bardziej przeczytałam z ciekawością.
Pozdrowienia :)
Fajny, przyrodniczy wiersz, podoba mi się pozdrawiam:)
wszystko ok, poza rozstrzelaniem wersów.
i jest nauczka, żeby nie wybierać się samotnie na
wycieczki.
pozdrawiam :)
ładnie z fantazją opisana przygoda - Góra Chełmska
owiana legędą byłam tam kiedyś z wycieczką:-)
pozdrawiam:-)