Na co to komu ? Scena 2.
Scena 2.
(Na górze słychać glosy baronostwa, którzy
zostali obudzeni rozmową pana Bogumiła,
Horacego i Heli, myślą na dół schodzić.
Jagienka wbiega zza drzwi sieni;
podsłuchiwała; zwraca się do siostry i
służącego z przytłumionym krzykiem,
zerkając przy tym na Bogumiła; z
rozczochranym włosem i w koszuli nocnej, na
bosaka, jak to czynią niesforne
dziewczęta):
Jagienka:
Helcia! Horacy! Mamcia z tatką wstali!
Helena (z Bogumiłem i Horacym wycierają
nerwowo podłogę i stół, młodzi w pozycji na
kolanach z głowami pod stołem, Horacy
porządkuje stół):
A Ty co tu robisz, czyśmy Cię wzywali?
Ale skoro jesteś, ponieważ żeś młoda,
Zagadaj ich chwilę , zatrzymaj na
schodach.
W tem czasie, we troje, kleksy
pościeramy.
Jagienka (z satysfakcją):
I tak nieporządek ócz nie ujdzie mamy,
Ale spróbuję zatrzymać ich chwilę.
żem jest chora rzeknę –
(do siebie) dla Cię Bogumile -
że to niby brzucha jakoweś boleści.
A Wy tu sprzątajcie. (kiwa z politowaniem
głową)
W głowie się nie mieści.
(Jagienka wybiega z pokoju Bogumiła zanim
baronostwo weszli na schody)
Poeta (do Heli w czasie ścierania pod
stołem):
A widzisz Waćpanna, to jest moja kara.
Zawsze coś popsuję, gdy się bardzo
staram.
Złego fatum chyba noszę ja pieczęci.
W złe się obracają me najszczersze
chęci.
Horacy (czyści blat stołu i mówi do
siebie):
Gdyś jest bez majątku, z pretensjami
panem,
pewnie chęćmi twemi piekło brukowane.
Przyjechał, się puszy, niczym
Mickiewicze,
a prawda, że posag chce złowić,
Słowiczek.
No, orzeł on nie jest, przecie tylko
ćwierka.
A patrzajcie, jakoż na panienki zerka.
Najprzód Helę myśli uprosić o ręke,
kiedy ta odmówi, to weźmie Jagienkę.
A w kieszeni pustka – romantyków stepy -
Baron zgodę dając musiałby być ślepy.
I jeszcze czyść po nim – pióra,
kałamarze.
To malarz, nie pisarz, zaraz się pokaże.
Albo obaj na raz w nim siedzą artysty -
w niczym nieudane, tanie antychrysty.
„Ucho na drzwiach”, powiada, lada młokos
jaki,
toć ja moje panny, dwa cudne pędraki,
od małości strzegę, ażeby nic złego…
Ja cię przypilnuje poeto-lebiego.
Helena (szeptem do Bogumiła, razem z
głowami wciąż pod stołem):
W jakiej że to sprawie Waćpana starania.
Poemat? Wiersz jaki? Czy to rzecz
pisania?
Powiedz jaki zamysł masz, poeto, w
głowie?
Może ja pomogę, serce mi podpowie.
Jestem młoda jeszcze, ale czytać lubię.
Czasami tak myślę…poetę zaślubię.
Horacy (z przekąsem, specjalnie głośno
słysząc szept panienki):
Tak, ciekawe bardzo, na jakim to wikcie
żyć panience przyjdzie? Obgryzając
kłykcie,
zamiast jadać gąski i tłuste kapłony,
Poeta? Zacny pomysł. Świetny narzeczony.
Ale, ale ptaszki. Kończcie już
czyszczenie.
Baronostwo schodzą, bo daję baczenie.
Już ich dłużej siostra zatrzymać nie
zdoła.
Kończcie ścierać szybko. Wyłaźcie spod
stoła.
Komentarze (29)
a morethanless?
Wybaczyłam już dawno.
I doczytacie jednoaktówkę, która jest próbą ad hoc
zmierzenia się z osobami, postaciami z formą.
Prawda jestaka, że Galeon i Morświn to ja, ake bigdy
nie stawiałem punktów sam sobie. Czasami tylko czułem
potrzebę większej ilości miejsca niż dla jednego
wiersza dziennie. Mam nadzieję, że Państwo wybaczycie
obu Panom.
jasne było od dawna:)
A teraz wszystko jasne bo i tak powoli zwijam kram.
Tak jak Galeon
To może i ja podziękuję, jak Galeon ;)
Bardzo wszystkim dziękuję za czytanie tej próby
hej Bogumile czy to niebezpieczne,
dwa kupereczki w koszulę odziane.
Pozdrawiam serdecznie
Czytam i czekam na cd tej opowieści:)
Miłego dnia:)
Normalnie Fredro: ) Bdb. :)
Bardzo dużo przemyciłeś pod płaszczykiem tej
jednoaktowej groteski.
Gratuluję, CKMie:)
Super, jestem jeszcze bardziej zachwycony niż
poprzednią częścią. No nieźle się historia zaczyna, a
wyobraźnia czytając pracuje i nie umie się doczekać,
co dalej, co dalej będzie, pozdrawiam :)