Na czas
Karetka gnała jak szalona,
Tak szybko nie jechałem wcale.
Ale gdy człowiek nagle kona,
A już szczególnie po zawale.
To, czemu dziwić mam się temu,
Czy zastanawiać nad przewozem.
Opór postawić losu złemu,
Gdy raz jest pod, a raz nad wozem.
Później karawan tylko będzie,
Jeśli nie zdąży pogotowie.
I co powiemy o tym błędzie,
Historia tego nie dopowie.
Na czas zdążyłem do szpitala,
Reanimacja się udała.
Życiorys koniec swój oddala,
A linia była taka mała.
To, czemu dziwić się mam stale,
Udawać głupka też nie muszę.
Ja będę chwalił wciąż wytrwale,
Że mogłem dożyć wielkich wzruszeń…
Komentarze (3)
Dzięki Bogu..
Wiersz jest hymnem wdzięczności, choć adresat nie
wskazany..
Pozdrawiam i zdrówka życzę!
dobrze ze zdążyłeś
Tadziu, ciesz się każdą darowaną chwilą.
A błędy lekarskie, okrywa ciężka ziemia i kamienne
płyty pomników:(
Coraz więcej jest tych błędów, które oglądają światło
dzienne.
Pozdrawiam, życząc zdrowia:):):)