Na cztery łapy.
Dawno ostatnie upadły nadzieje
Na przywrócenie praw obywateli
Które z upadkiem komuny wiązano
Nadzieje wielkie ale dziś się zdaje
Że nic tym nie jest za co się podaje
Dawny komucha swojego nepota
Nie po to przecież do szkoły wyganiał
I przez kariery przepychał mielizny
By ten osiadłszy dzisiaj na urzędzie
Krzywdę mu zrobił zabierając łupy
Grabieżczym trudem zdobyte przez lata
Bo przecież prawo własności jest święte
On gwarantuje prawo swym urzędem
Komuna padła zwinięto sztandary
I w biznesmeny poszłagwardia stara
Dzisiaj dowodzi z uporem zegarka
"wszystko nieważne-grunt to gospodarka"
Prywatyzują co się tylko daje
"Przecierz ktoś musi zarządzać tym
krajem"
Każdy ma firmę-niektórzy koncerny
Choć należeli do dawnej "konserwy"
Dziś z nowym prądem całkiem żwawo płyną
Pewno majątki pozostawią synom
I córkom swoim posagi pokaźne
Mając nepotów nie boją się sądów
Bo tylko krowa nie zmienia poglądów.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.