Na dobranoc
tak dawno temu odważyłam się
otworzyć szufladę
podrzeć zdjęcia
spalić je w sobie, tak po prostu
teraz w wolności swojej mogę
widzieć gładkie morze
czuć aksamit piasku
snuć plany nowe, plany moje
choć może czasem trochę żałuję
tłumienia uśmiechu
przemilczenia zdań
które dawno temu odeszły w siną dal
i kiedy tak idę po mojej plaży
samotnością otulona
szczęściem owiana
przesypuję w dłoniach mój los
a na horyzoncie stoisz Ty jeden, malutki
wzmagasz wiatr
piętrzysz fale
w Twoje oczy bryza sypie piachem
przechodzę obok Ciebie jak dawniej
bez słowa, bez dotyku
niosąc jedynie walizkę
na moje smutne, codzienne dobranoc
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.