Na granicy
wrona wkroczyła dumna i zadowolona
w czarnym plaszczu
pod szpitalną sale poleciała abym nie
umierała sama
tak się złożyło że sobie przysiadła i
czekała
nie widziałam
nie słyszałam
lecz kruka bardzo się bałam
a wrona głupio się ze mnie śmiała
z okoliczności czekania
czmychnęła z uśmiechem pierwszą
lepszą szparą
Komentarze (7)
Witam. Dziękuję pięknie za komentarze. Mój wiersz
jednak nie do konca przekazał to, co chcę, ale myślę,
że będąc świeżo po szpitalu muszę dać sobie jeszcze
trochę czasu. Mariat Twój wiersz jest perełką.
Dziękuje za czytanie , pozdrawiam.
Na granicy śmierci i życia
nawet wrony śmieją się skrycie
z oczekiwania naszego
i kraczą - nic z tego kochana
poczekaj do rana nie tego lecz kolejnego po kolejnych
jeszcze niezliczonych razy bo się uwolnisz od tej
zarazy
a teraz głośno krzyczę kra kra
kra w tym roku się nie pokarze wam na rzece jeno
marniutka w kałuży
by czas nie dłużył
dobrze, że wszystko skończyło się bez powikłań...
pozdrawiam świątecznie:)
Rozdziobią nas kruki i wrony".
I dobrze, że wrona spłoszona została.
Wszystkiego dobrego na Święta.
Ona się nie śmiała z Ciebie tylko cieszyła się, że
wyszłaś ze szpitala :)) Pozdrawiam świątecznie...
na próżno czekała...
Zdrowych i pogodnych!
bo tej granicy jeszcze nie przekroczyłaś
...wyzdrowiałaś i kruka zmyliłaś... a wronie było
głupio i szaro... więc czmychnęła z uśmiechem pierwszą
lepszą szparą ...