Na końcówkach pędów
Żółtozłoto purpurowe, pod stopami dziś
szeleszczą.
Jeszcze idę (choć powoli) mimo wichrów,
mimo deszczów. Idę, wśród modrzewi, sosen,
gdzie bluszcz pnie się pod korony.
Lubię, kiedy wokół cisza,
gdy nie słychać krzyków, dzwonów.
Cicho, cicho, cichusieńko...
wtedy wszystkie bliskie głosy wchodzą mi
w kieszenie, oczy, scałowują ból we
włosach.
Delikatnie do policzka
przytulają się szeptami. Czuję oddech
ukochany, słyszę śmiech nad modrzewiami.
Widzę pląsy, widzę ręce wśród płomyków,
modlitw, liści.
Na końcówkach pędów bluszczy,
w niedostępnych koron miejscach - żyją -
ukochane serca.
Komentarze (28)
Wzruszajaco wydobylas szepty z ciszy. Serdecznosci
Halinko.
Rzeczywiście masz inny poglad na bluszcz, bardzo
wzruszający,pozdr:)
Wzruszający przepiękny wiersz
poruszający wyobraźnię i serca.
Chylę czoło przed Twoją poezją:}
Halinko aż łzy ciekną po przeczytaniu tego wiersza
Pozdrawiam:)
Bardzo ładnie!
Dużo pozytywnych emocji jak dla mnie :)
Pozdrawiam :)
Delikatnie do policzka
przytulają się szeptami... ładnie.
Pozdrawiam :-)
nie potrafię czytać takich wierszy:(
Rozpłakałam się przy czytaniu... i niech to będzie za
całą recenzję...
Wzruszający tekst. Miłej niedzieli:)
Podoba mi się wiersz.
Pozdrawiam, cii_szo. :)
można czy nie można nazywać Cie Poetką. Spadam. Spadam
na poziom prozy, czyli do pracy.Pozdrówka
dokładnie- żyją w cmentarnych drzewach. Piękny wiersz.
No i znowu przypomina mi się ten nasz zadrzewiony
cmentarz "KU Słońcu"...
b. dobry wiersz - wchodzący w inne wymiary