Bezideowy
Moich ojców krwi splamionej cześć
oddaję!
Sztylet gotuję do drogi krótkiej,
płytkiej
Nieszerokiej, wąskiej, woli Boskiej się
poddaję,
Niemocy słodkiej,
Niewiary już wytrzymać nie mogę!
Zuchwalcom, zarazkom, złodziejom
Los szykuję,
Bez płatków róż, świątyń burzenia,
Bez herezji krzewienia,
Bez-czasu ludzkiego już nie ma,
Bez-czas historyczny uciekł,
Nie pojmuję… chwila zastanowienia
I, jak z bajki, spływa ukojenie, myśl nowa
wchodzi:
„Dziś ja Panem świata
Dziś ja nim rządzę,
Dziś zrobię z nim co zechcę
I z nimi, co go zgnilizną toczą”.
Moment zawahania,
Jeden ruch, słodki płyn leje się
strumieniem,
By zapomniał już oddychania,
Zapomniał życia w sobie,
Zapomniał grabienia, niszczenia,
palenia,
Czysty już, cierpieniem skalany,
Brudny nadal, cierpieniem oczyszczony.
Składam co moje, w rąk głębię Twych,
I mój fach, moje życie bez uczuć,
Bez współczucia, szacunku, marzeń swych
Własnych, z posłuszeństwem ginę.
Niech czuwa nade mną Bóg jeden,
Nie wasz, nie ten co nad światem ma
pieczę,
Nie boski, wielki i miłosierny,
Mój własny, prywatny, bezideowy…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.