Na krawędzi
I
Choć czasem trudno myśli pozbierać,
I trudno na coś zdecydować się.
Chociaż los z ciebie często drwi,
A ludzie dokuczają ci.
To zawsze można z domu wyjść, ot tak,
Uderzyć pięścią w stół, trzasnąć
drzwiami.
Niech się schowają, muszę uciekać,
Tańczę między autami, na ulicy.
Idąc przed siebie krzyczę,
Czy ktoś mnie widzi, słyszy.
Ref: Jestem na krawędzi przepaści,
Diabeł z uśmiechem na ustach w dół
patrzy.
Jestem szalona, lecz mojego gniewu,
Nic nie pokona, choć jestem u
kresu....sił.
Mam na to sposób.
II
Wychodząc z domu biegnę pod koła,
Ale nie słyszę pisku opon.
Wtedy z samochodu wychodzisz Ty,
I wcale nie jesteś na mnie zły.
Podajesz mi swą rękę,
Czy mam ją przyjąć, raz jeszcze.
Ref: Jestem na krawędzi przepaści,
A diabeł z uśmiechem na mnie patrzy.
Jestem skończona, jestem szalona,
Mojego gniewu nikt nie pokona.
III
Nagle złe chmury rozstępują się,
I słońce do mnie uśmiechać się chce.
A Twoja rozpromieniona twarz,
Łagodzi ból, uspokaja strach.
Skąd mam wiedzieć czy to ty,
Czy może diabeł ze mnie kpi.
Ref: Jestem na brzegu przepaści,
Diabeł ze złością się patrzy.
Jestem coraz bliżej ciebie,
Niepewnym krokiem podchodzę,
Idę z tobą, choć się boję.
IV
Idę, trzymam Twoją dłoń,
Deszczem płacze moje serce.
Lecz oddalam się już stąd,
Nigdy więcej nie chcę cierpieć.
Nie chcę skoczyć wolę iść,
Czyżby mój gniew cały znikł.
Ref: Jestem na lądzie i już nie błądzę,
Widzę Twój uśmiech szczery.
Mego spokoju już nic nie zmąci,
Jestem spokojna, nie do wiary.
Komentarze (1)
Nigdy więcej nie chcę cierpieć- ja też,bardzo ładna
piosenka. Pozdrawiam serdecznie