Na łyżwy
z cyklu "O kocie w samolocie"
Przyszła w końcu zima.
Kot w domu nie wytrzymał,
Więc w futro grube wskoczył,
Pobiegł do samolotu
I poleciał na łyżwy.
Czyżby
Chciał zostać hokeistą?
Pięknie i ładnie wszystko,
Lecz łyżwy ma na łapach,
Więc jak tu kijek złapać?
To może piruety
Będzie kręcił? Niestety
To także jest robota
Nie dla kota.
Lód jest jakiś za gładki,
Więc częste są przypadki,
Że łyżwy idą w górę,
A noskiem robi dziurę
W lodzie.
Może
Łyżwiarzem szybkim zostanie?
Przecież kotu bieganie
Nie sprawia żadnej trudności.
Lecz powiedzieć jest prościej,
A trudniej wystartować,
Gdy ta tafla lodowa
Jest taka śliska.
Na nic wszystko.
Łyżwiarstwo mu nie służy,
Na głowie tylko guzy.
Wyrzucę łyżwy w kąt
I sobie pójdę stąd.
Lecz ma pazury w łapach
I może lód podrapać.
Stawia więc delikatnie
Łapę za łapą na taflę,
Zwracając przy tym uwagę,
By złapać równowagę.
Lecz cóż to znowu? Od spodu
Łapki mu marzną do lodu.
Nie może ruszyć do biegu,
Więc czołga się do brzegu.
Po bandzie się wyspinał.
To był łyżwiarstwa finał.
Fojerman
Komentarze (3)
naprawdę z przyjemnością czytam.
Dla dzieci to prawdziwa gratka taki wierszyk w
zaduszkowy wieczór w dodatku taki wesoły.Pozdrawiam
W dzisiejszej zadumie ktos pomyslal o dzieciach:)
Sliczny wiersz,dziekuje:))Pozdrawiam cieplutko+++