Na spacer
Ironiczność i zmienność egzystencji
Chodźmy na spacer,
złapmy się za dłonie,
niech to co jest w nas,
uczuciem zapłonie...
Każde z nas za szczęściem goni,
nie widząc już podawanej dłoni,
przed miłością swoje serce broni,
groźne miny w lustrze stroi...
Staniemy na Wisłą,
spleceni w ramionach,
nim marzenia prysną,
rozpłyniemy się razem...
Nie oglądamy się na siebie,
nie patrzymy, nie widzimy,
nikt już nie krzyczy: chodź,
patrzysz na mnie, mówisz: skończ...
Komentarze (1)
ogolnie ladnie, zwlaszcza jak na poczatek